Info
Ten blog rowerowy prowadzi 4gotten z miasteczka Stargard. Mam przejechane 30581.47 kilometrów w tym 199.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 45672 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Październik3 - 0
- 2015, Wrzesień3 - 0
- 2015, Sierpień4 - 1
- 2015, Lipiec10 - 18
- 2015, Czerwiec5 - 14
- 2015, Maj15 - 29
- 2015, Kwiecień9 - 43
- 2015, Marzec13 - 58
- 2015, Luty7 - 31
- 2015, Styczeń6 - 33
- 2014, Grudzień3 - 11
- 2014, Październik4 - 10
- 2014, Wrzesień9 - 17
- 2014, Sierpień12 - 73
- 2014, Lipiec15 - 25
- 2014, Czerwiec14 - 18
- 2014, Maj20 - 66
- 2014, Kwiecień23 - 41
- 2014, Marzec17 - 30
- 2014, Luty16 - 59
- 2014, Styczeń29 - 24
- 2013, Grudzień7 - 3
- 2013, Listopad9 - 5
- 2013, Październik9 - 8
- 2013, Wrzesień11 - 20
- 2013, Sierpień15 - 32
- 2013, Lipiec18 - 20
- 2013, Czerwiec10 - 12
- 2013, Maj13 - 16
- 2013, Kwiecień10 - 7
- 2013, Marzec2 - 2
- 2013, Luty3 - 5
- 2012, Listopad1 - 1
- 2012, Październik5 - 10
- 2012, Wrzesień11 - 30
- 2012, Sierpień15 - 24
- 2012, Lipiec14 - 2
- 2012, Czerwiec7 - 6
- 2012, Maj7 - 6
- 2012, Kwiecień5 - 6
- 2012, Marzec16 - 12
- 2012, Luty4 - 3
- 2012, Styczeń2 - 5
- 2011, Grudzień3 - 0
- 2011, Listopad8 - 9
- 2011, Październik6 - 0
- 2011, Wrzesień4 - 0
- 2011, Sierpień10 - 0
- 2011, Lipiec22 - 14
- 2011, Czerwiec10 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2010, Sierpień7 - 0
- 2010, Lipiec13 - 0
- DST 74.75km
- Czas 02:50
- VAVG 26.38km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- HRmax 167 ( 92%)
- HRavg 125 ( 69%)
- Kalorie 1323kcal
- Podjazdy 300m
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa VIII - rundka z Wilkiem
Środa, 18 marca 2015 · dodano: 18.03.2015 | Komentarze 1
Po zjechaniu się od razu wyruszyliśmy na trasę. Przez Wesołą dojechaliśmy do Zakrętu i wjechaliśmy na DK 17. Dzięki szerokiemu poboczu można było jechać obok siebie, nie chciałem siedzieć Wilkowi na kole, jak to czyniłem w sobotę z Tomkiem, ale kilka razy nie udało się tego uniknąć, bo np na DW 637 brakowało pobocza, a ruch był duży ;-)
Na drodze lubelskiej trochę się zziajałem. Dość szybka jazda pod wiatr doprowadziła kilka razy do tego, że jednak alarm się włączył, ale szum wiatru był na tyle intensywny, że pikanie ledwie było słychać. Wybawienie przyszło, i to kilka razy, ze strony Wilka, który chyba już tradycyjnie kilka razy zmieniał ustawienia w rowerze. Tym razem padło na siodełko. Przy okazji Wilk rzucał okiem na Szaraka być może zainteresowany w przyszłości kupnem podobnego.
Na szczęście po zjechaniu z DK 17 w kierunku Otwocka rozpoczęła się jazda z wiatrem i już wiedziałem, że zawał mi dzisiaj nie grozi ;-) Ruch był spokojniejszy wiec była okazja do pogadania o okołorowerowych tematach. Na rozmowach jazda upłynęła dość szybko i po niespełna 3 h i 67 km mojej trasy pożegnałem się z Wilkiem przy stacji PKP Warszawa Anin. Szybki rzut oka na licznik spowodował, że postanowiłem dobić do średniej powyżej 26km/h. Ostanie 7 km to jazda w okolicach 32-37km/h. Udało się ;-) Niestety pulsometr definitywnie odmówił współpracy. Przez słabą baterię zatrzymał pomiar w trakcie jazdy i już nie ruszył :-( Dane pochodzą z 2h 20 min.
Poniżej trasa. Myślę, że wyrysowana poprawnie.
- DST 36.74km
- Czas 01:39
- VAVG 22.27km/h
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa VII - Przymiarka błotników
Poniedziałek, 16 marca 2015 · dodano: 18.03.2015 | Komentarze 0
Droga powrotna bez historii, może poza nękaniem szosowca, który wyprzedził mnie na trasie. Tradycyjnie siadłem mu na ogonie. Mimo kilku jego prób przyśpieszania i zmiany tempa nie zgubił mnie. Biorąc mnie chyba za psychola w końcu odpuścił i na Moście Siekierkowskim zatrzymał się puszczając mnie przodem. I tyle z wrażeń.
- DST 51.65km
- Czas 02:09
- VAVG 24.02km/h
- VMAX 34.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- HRmax 134 ( 74%)
- HRavg 113 ( 62%)
- Kalorie 851kcal
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa VI - Wiązowna przez DW 721
Niedziela, 15 marca 2015 · dodano: 15.03.2015 | Komentarze 0
Dzisiaj odczekałem do wczesnego popołudnia aż drogi wyschną i ok. 13:30 wyruszyłem na pętelkę. Pojechałem w kierunku Długiej Szlacheckiej zaliczając przejazd przez Wesołą i Sulejówek. Przy stacji PKP Sulejówek-Miłosna jeden kierowca wymusił pierwszeństwo na mikro-rondzie jadąc na dodatek pod prąd. Więcej negatywnych zdarzeń drogowych nie odnotowałem ;-) Przez Halinów dojechałem do DK2 i zaliczyłem krótki przejazd po CPR.
Na szczęście było tego tylko kilkaset metrów ponieważ zaraz uciekłem na DW 721 kierując się na Wiązowną. Dojeżdżając tam moją uwagę zwrócił krzyż na niewielkim wzniesieniu. Okazało się, że to miejsce jest mocno związane militarnie z historią tych ziem i stanowiło część Ufortyfikowanego Odcinka Wiązowna.
Stamtąd już najkrótszą drogą ruszyłem do bazy zaliczając kilkukilometrowy przejazd DK17.
Przez całą jazdę pilnowałem, aby tętno nie przekroczyło 120. Przy jeździe pod wiatr przekładało się to na prędkości rzędu 21-24km/h, a po nawrocie znacznie wzrosły za sprawą bardzo korzystnego wiatru.
Poniżej trasa.
- DST 201.67km
- Czas 08:11
- VAVG 24.64km/h
- Temperatura 4.0°C
- HRmax 169 ( 93%)
- HRavg 140 ( 77%)
- Kalorie 5614kcal
- Podjazdy 770m
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa V - ławeczka i gminobranie z Tomkiem
Sobota, 14 marca 2015 · dodano: 14.03.2015 | Komentarze 11
Umówiona wcześniej jazda gminobraniowa. Z powodu aury frekwencja nie była najwyższa, ale stawił sie Tomek, pomysłodawca, no i ja. W sumie nie mogło mnie zabraknąć, bo przejażdżka została zorganizowana niejako z okazji mojego pobytu w Wawie ;-) Było zimno, mokro, wiało okrutnie ze wschodu. Jednak towarzystwo rekompensowało trudy. Zwłaszcza, że Tomek dość często użyczał mi koła holując pod wiatr. Między innymi stąd średnio wiedziałem gdzie jedziemy bo nader często oglądałem sposób łączenia chlapacza z błotnikiem przy jego tylnym kole. Wiem na pewno, że byliśmy w Wilkowyjach, czyli Jeruzalu, gdzie nie obyło się bez zdjęcia na ławeczce.
Już w samej Warszawie Tomek pomógł mi jeszcze przedostać się na drugi brzeg Wisły gdzie znajduje się moja baza. Bez jego pomocy miałbym pewnie kłopot, żeby przejechać Trasą Siekierkowską na prawobrzeże.
Jako, że miało być zrobione 200km, to w Rembertowie, przy myjni obok przejazdu odbiłem w prawo i przez Wesoła dotarłem do stacji PKP w Sulejówku, gdzie zawróciłem. Ostatnie 20km jechałem 55 min, ale warto było ;-) Przed powrotem do bazy umyłem jeszcze Szaraka we wspomnianej wcześniej myjni..
Wypiłem 0,5 litra wody. Zjadłem 3 Knoppersy i 5 batonów musli. Teraz, kiedy to piszę, zdążyłem już zjeść pokaźną paczkę kabanosów i paczkę pieczywa Waza ;-) Dodatkowo , zużyłem całe tylne okładziny. Końcówkę trasy jechałem hamując chyba trochę obudową wsuwek :-(
Jazda była oczywiście ponad moje możliwości, ale jak to mawia pewna niewiasta " charakter nie zrobi się sam" . Ściągając z siebie kilogramy ubłoconych i nasiąkniętych wodą ciuchów doszedłem do wniosku, że nie warto odsuwać w nieskończoność zakupu błotników.
Poniżej trasa wyrysowana w RwGPS
- DST 62.20km
- Czas 02:33
- VAVG 24.39km/h
- VMAX 47.60km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 169 ( 93%)
- HRavg 124 ( 68%)
- Kalorie 1510kcal
- Podjazdy 199m
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa IV - lusterko i DK2
Czwartek, 12 marca 2015 · dodano: 13.03.2015 | Komentarze 9
Wczesnym popołudniem otrzymałem upragnionego SMS, że pewna przesyłka oczekuje na mnie w paczkomacie przy ul Powstańców ( w Ząbkach). Czem prędzej, ale i tak trochę późno, zebrałem się drogi i już po kilkunastu minutach majstrowałem przy Szaraku montując lusterko, które wydobyłem z paczki. Efekt końcowy uwieczniłem na zdjęciu.
Zrobiwszy zwrot w tył na lewo przemknąłem ulicami Wawy kierując się na Wesołą i Sulejówek. Jest tam sporo ulic z małym ruchem, którymi można wydostać się na drogi gminne. Nie obyło się bez kluczenia, ale w końcu dojechałem do Sulejówka. W międzyczasie testowałem lusterko dobierając przy okazji jego optymalne ustawienie. Jego zakup to strzał w dziesiątkę. Nawet nie wyobrażałem sobie o ile bardziej komfortowa można być jazda z takim małym udogodnieniem. Już nie muszę nasłuchiwać, obracać głowy i zerkać do tyłu, zjeżdżając przy okazji z toru jazdy, czy nie nadciąga jakiś pojazd - rewelacja. Co prawda umiejscowienie lusterka jest optymalne, ale nie idealne. Przy chwycie na klamkach muszę nieco odchylać ramię, żeby zerknąć w lusterko, ale to jedyna niedogodność. No może poza tą, że ilekroć zatrzymywałem się to udem przestawiałem lusterko. W trzech pozostałych pozycjach, czyli: na lemondce, w dolnym i górnym chwycie widoczność w lusterku jest bardzo dobra. Na szczęście nie zdecydowałem się na mniejszy model Zefala - Spin, którego powierzchnia lustra byłaby chyba zbyt. 12 cm kwadratowych to mniej więcej tyle co powierzchnia dwóch palców. Nie wiem ile mógłbym w tym maleństwie zobaczyć. Tak natomiast wygląda w akcji Zefal Cyclop uchwycony gdzieś w Wesołej.
Za Sulejówkiem obrałem kierunek na Długą Szlachecką, gdzie skręciłem w prawo, w stronę Wielgolasu Brzezińskiego. Po kilu kilometrach dojechałem do DK2 i rozpocząłem jazdę w kierunku Wawy. Tak szybko jak wjechałem, równie szybko ją opuściłem. Otrąbiony przez kilka Tirów (nie było pobocza) zorientowałem się, mimo zmierzchu, że po drugiej stronie drogi jest wredny CPR. Dojazd po nim do Wawy był koszmarem. Mordęga trwała aż do Zakrętu. Mimo, że nawierzchnia nie była najgorsza, bo z fazowanej kostki, to mnogość wyjazdów z posesji i drobnych skrzyżowań przyprawiał o ból głowy przez ciągłe poprzeczne nierówności krawężnikowe. Jednak gorsze było to, że jadąc po lewej stronie DK2 narażałem się na ciągłe oślepianie reflektorami nieprzerwanego sznura pojazdów ciągnących ze stolicy. Przez to dość słabo widziałem nawierzchnię CPR i nie chcąc narazić się na wjazd w jakiś dół, przeszkodę lub cyklistę bez oświetlenia, a zdarzyli się tacy, musiałem zwolnić do ok. 20-22kmh. CPR skończył sie w Zakręcie. Od razu wjechałem na "dwójkę", która stała się drogą dwujezdniową, z zamiarem dojechania do zjazdu w ul. Powszechną. Szybko zmieniłem zdanie po tym jak gość w czarnym pickupie złożył mi lusterko w druga stronę. Straciłem rezon i zjechałem na pierwszych światłach kulając się do bazy po osiedlowych, już całkiem znanych trasach.
Wypiłem 0,5 l wody i zjadłem 1 baton musli oraz 100g chałwy, która dała mi sporo energii.
A poniżej trasa wygenerowana w RwGPS
- DST 25.40km
- Czas 01:03
- VAVG 24.19km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 92m
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa III - serwis Bicykleta :-)
Środa, 11 marca 2015 · dodano: 11.03.2015 | Komentarze 4
Znajomy z forum dał mi namiar na dobry serwis rowerowy. Wczesnym popołudniem zadzwoniłem do nich i na szczęście udało się umówić termin jeszcze na dzisiaj. Pełen nadziei na "wyleczenie" koła ruszyłem opłotkami w kierunku Saskiej Kępy, gdzie mieści się serwis Bicykleta. Część drogi nie była zbyt komfortowa przez fatalną nawierzchnię, za to ruch samochodów był znikomy, no i DDR też jak na lekarstwo ;-) Serwis odnalazłem bez trudu. Było tak jak napisał mi znajomy. Dobra i zaangażowana, znająca się na rzeczy obsługa. Szybko uwinęli się z moim kołem poprawiając szczecińskie partactwo. W ruch poszedł nawet tensometr, przyrząd rzadko spotykany w serwisach, przynajmniej lokalnych. Była okazja, żeby trochę porozmawiać. Ogólnie bardzo miło i sympatycznie. Jeśli ktoś będzie rowerowo w Wawie i dopadną go problemy techniczne, niech śmiało wali do Bicyklety. Mają czynne, przynajmniej w sezonie, aż do 20:00.
Podniesiony na duchu, że weekendowych planów nie pokrzyżuje skopane koło ruszyłem z animuszem do bazy. Po drodze ścigałem kuriera, który nagle wyrósł przede mną po tym jak zjechał z jakiegoś chodnika na jezdnię jadąc na szagę. Co prawda na początku gnał ponad 40km/h, ale się nie dałem i go doszedłem. Na szczęście wkrótce zwolnił i oszczędził mi ataku serca.
Dojeżdżając do ul. Grochowskiej zauważyłem, że panuje na niej znikomy ruch. Szybka zmiana planów i już gnałem nią w kierunku bazy. Na rondzie skręt w lewo w ul. Marsa i już wkrótce, nie licząc postoju przed zamkniętym szlabanem w Rembertowie, zameldowałem się w bazie.
No, koło chyba już zrobione. Szprychy brzęczą jak należy :-D Poniżej trasa przejazdu.
- DST 51.40km
- Czas 02:11
- VAVG 23.54km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 157 ( 86%)
- HRavg 115 ( 63%)
- Kalorie 1100kcal
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa II
Wtorek, 10 marca 2015 · dodano: 10.03.2015 | Komentarze 6
Drugi dzień szwendania się po okolicy (stolycy). Dzisiejszym celem było sprawdzenie wylotu na Lublin jako potencjalnego kierunku weekendowej jazdy. Dojazd do DK17 nie przysporzył żadnych kłopotów poza wszędobylskimi DDR, czasem podłej jakości. Żeby zadośćuczynić Strusiowi "obfociłem" przecudownej urody budynek sakralny.
Wylot na Lublin znalazłem bez problemu. Pobocze było tak szerokie, że niektórzy kierowcy brali je za dodatkowy pas ruchu. Mimo kawalkady aut ciągnących w obu kierunkach jechało się komfortowo. Spodobała mi się obwodnica Wiązownej. Takie znaki powinny stać na innych obwodnicach miast.
Po skręceniu w kierunku Józefowa bajka się skończyła. Miejscowość uraczyła mnie debilnymi CPR z moją ulubioną kombinacją znaków na wielu pseudoskrzyżowaniach.
Czarę goryczy przelały drzewa "wyrastające" nagle z DDR. I nie był to odosobniony przypadek. Józefów, dziękuję, więcej się tu nie pojawię.
Po wjeździe na DW 801 myślałem już tylko o powrocie do bazy. Miałem wjechać do Wawy i zaliczyć przejazd po Pradze, ale zabiła mnie organizacja ruchu w pobliżu Mostu Siekierkowskiego. DDR " nagle" się skończyła i nijak nie można było wjechać na drogę w kierunku centrum. Klucząc skierowałem się w końcu najkrótszą drogą do bazy. Dobiły mnie szprychy "cykające" co jakiś czas w tylnym kole. Serwisant przekładając obręcz chyba za słabo je naciągnął. Na dodatek koło dostało "bicia" na ok. 1-2mm. Kurwica osiągnęła apogeum. Ze stara obreczą przejechałem ponad 15tkm i koło nie zcentrowało się ani trochę, a dostało nieźle w kość. Tutaj wystarczyło 100km i już jest źle. Na gwałt będę szukał serwisu w Wawie, który sprawdzi i zrobi mi koło do piątku. Inaczej przepadną moje weekendowe plany.
KUUUUUU.....WA !!!!
- DST 72.10km
- Czas 02:42
- VAVG 26.70km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 230m
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wawa I
Poniedziałek, 9 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 8
Z powodu spraw służbowych na 2 tygodnie jestem zmuszony przemieścić się do stolycy. Korzystając z okazji postanowiłem zorganizować sobie obóz kondycyjny i zabrałem Szaraka. Podróżował jak król, bo jechał sam jeden na bagażniku.
Na drugi dzień, od razu po obiedzie, wyszykowałem się i ruszyłem na trasę. Miałem w końcu sposobność, żeby przetestować lemondkę oraz sprawdzić jak sprawuje się tylne koło z nową obręczą. Trasa była zaplanowana dobrze, ale od razu na samym początku pojawiły się trudności. Z powodu jakiegoś remontu musiałem szukać objazdu.
Jako biegły nawigator obrałem kurs na azymut i wkrótce wylądowałem w lesie na drodze średnio przystosowanej dla Szaraka. Było błoto, piach itp ale daliśmy radę.
Co prawda droga wkrótce znowu się skończyła przecięta torowiskiem,
ale drobna korekta kursu doprowadziła mnie w końcu do cywilizacji, czyli DW 631, którą prawdę mówiąc miałem unikać jak ognia.
Obok biegła nowa obrzydliwa DDR, którą dojechałem do skrzyżowania z DW 634. DDR się skończyła i wjechałem na jezdnię wlokąc się w korku i wdychając spaliny. Do Zielonki ślimaczyłem się głownie za błękitnym Audi SQ5, widocznym na zdjęciu, z którego rur wydobywała się nieznośna mieszanka odorów.
Gehenna skończyła się za Zielonką. Zjechałem na drogi gminne i mogłem rozkoszować się jazdą na lemondce. Muszę tylko jeszcze przekręcić obydwa ramiona do środka i powinno być ok. Samoróbka gdzieś w drodze do Poświętnego.
Bez żadnych przygód dojechałem do Stanisławowa i DW 637 wróciłem do bazy. Trochę byłem skołowany kiedy zobaczyłem znaki kilometrażowe, ale okazało się, że w moim przypadku przekłamują o ok. 13km.
Brak danych z pulsometru, bo byłem trochę zakręcony i nie zauważyłem, że mam założony zegarek "garniturowy", który nijak nie zsynchronizuje się z opaską. Efektem była trochę zbyt szybka jazda, po części spowodowana również wolnym tempem na początku.
Koło chyba ok, nic nie skrzypiało i nie trzeszczało.
- DST 7.30km
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt TREK 7300
- Aktywność Jazda na rowerze
Inauguracja z Juniorem
Sobota, 7 marca 2015 · dodano: 09.03.2015 | Komentarze 0
W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Junior ładowany codziennie do auta w drodze do żłobka za każdym razem wodził tęsknym wzrokiem za swoim czerwonym kaskiem wiszącym na ścianie. Żal mi go było, kiedy powtarzał w kółko" kask, rower, kask, rower. W końcu aura dopisała, mama dała zielone światło i mogliśmy ruszyć na objazd osiedla. Nie obyło się bez gonitwy za autobusem linii 22. Komunikacja miejska to jeden z koników Juniora. Przy okazji jazdy dokonaliśmy też inspekcji nowego chodnika. W końcu moja część osiedla doczekała się połączenia z ul. Broniewskiego ;-)
- DST 100.37km
- Czas 03:45
- VAVG 26.77km/h
- VMAX 45.62km/h
- Temperatura 3.0°C
- HRmax 198 (109%)
- HRavg 139 ( 76%)
- Kalorie 2661kcal
- Podjazdy 441m
- Sprzęt Szarak
- Aktywność Jazda na rowerze
Renice
Niedziela, 1 marca 2015 · dodano: 01.03.2015 | Komentarze 6
Zakup etrexa w Gorzowie nie wypalił, bo nie udało mi się zgrać ze sprzedającym odnośnie godziny spotkania. W sumie wyszło mi to na dobre, przy dzisiejszej pogodzie zajechałbym się zanim dotarłbym do Gorzowa. Poza tym mogłem kupić rzeczy, któe są również na mojej liście, a które są potrzebniejsze na dłuższe wypady t.j. lemondka i dzownek, który będę w końcu mógł zamontować do Szaraka. Po wczorajszej obsłudze przed dzisiejszą jazdą okazało się również, że tylna obręcz jest już mocno zajechana. W ogóle nie kontrolowałem zużycia i nie wiem nawet kiedy zniknęły znaczniki oznaczajace zbliżający się koniec obręczy. Na ddoatek na rancie jest wyczywalna wklęsłość, którą pewnie powiększa wygięcie ścianki spowodowane naporem opony. Tak że na listę trafiła nowa. Spróbuję kupić taką samą, choć jest kłopot z dostępnością, DT RR415 ciężko kupić, za to nie problemu z jej następcą RR440. Co prawda jest trochę cięższa, oferując za to w zamian powiększoną szerokość i podwyższony o 20kg limit wagi rowerzysty, z 90 do 110. Nie powinno być tez problemu z przeplotem nowej obręczy bo jest tylko o 0,2mm wyższa niż RR415. Szprychy powinne podpasować.
Dzisiejszy wypad zaplanowałem specjalnie pod prognozy. Pojechałem do Renic, na południe, żeby później wrócić do domu z wiatrem, który miał się wzmagać im bliżej było do południa. Wszytko wyszło tak jak chciałem.
Wyruszyłem z domu ok. 07:30. Od razu oberwałem silnym wmordewindem i tak było aż do celu. Cały czas pod wiatr. Flagi przy wyjeździe z Pyrzyc mocno furkotały.
Od samego początku nie zamierzałem walczyć z wiatrem. Jechałem spokojnie oszczedzając siły na powrót, bo miało się dziać. Za Pyrzycami zrobiłem sobie sikstop przy wiacie przystankowej. Podjadłem, popiłem i pojechałem dalej.
Dojeżdżając do Lipian postanowiłem przetestować Szaraka na kostce brukowej. Rower zdał test wyśmienicie. Jechało się o wiele lepiej niż na Speederze. Pedałowanie było płynne, a lekkie wstrząsy przenosiły sie tylko na ręce. Bezproblemowo dojechałem do Renic i zajechałem do Autoportu. Trasa zajęła mi ponad 2h i 15min nie licząc ok. 15 min przerwy. Średnia nie powalała, było coś ok. 22km/h, ale to nic. Tętno średnie wyniosło 126.
Zamówiłem sobie herbatę i szarlotkę i zmarudziłem tak prawie pół godziny czekając na pogorszenie się aury, zwłaszcza silniejszy wiatr, który w drodze powrotnej miał byc moim sprzymierzeńcem. W relaksie przeszkadzał mi wszechobecny zapach przepalonego oleju wypełniający całe wnętrze.
Przed startem wkierunku Stargardu pochłonąłem jeszcze cała chałwę. Dobrze wspominam te łakocie z PK za Rzeszowem. Poprawiły mi wtedy nastrój i dały sporo enegii na końcówkę.
I w istocie wiatr był ze mną :-D Kiedy niebo zaciągnęło się chmurami ja gnałem już w kierunku domu niesiony mocnymi podmuchami. Kuriozalne było to, że kiedy łapałem kierownicę w górnym chwycie to prędkość wzrastała. Tak to jest jak plecy robią z żagiel ;-) Mimo napinki był czas na kilka fotek. Poniżej wesołe głazy przy "starej" DK 3 za Mielęcinem.
Przez większość drogi do Stargardu prędkość oscylowała w okolicach 40km/h. To się nazywa prędkość przelotowa. Przy wjeździe do Pyrzyc było lekko z górki dlatego był nawet szybciej.
W Pyrzycach czekał mnie przykry obowiązek. Musiałem pokonać je jadąc częściowo po czymś co jest niby DDR.
Po kilku minutach Pyrzyce były tylko przykrym wspomnieniem. NIe zwlaniając tempa gnałem w kierunku domu. Przeholowałem trochę w wąwozie. Przeceniłem swoje możliwości, na dodatek wiatr mnie tam nie wspomagał. Skończyło się tętnem pod 200 i odcięciem. Doszedłem do siebie na przejeździe kolejowym. Od razu wróciły wspomnienia z BBT kiedy przegiąłem od startu gnając z Hipkami. Tak samo jak wtedy pulsometr pipczał cały czas, a tętno szalało. Na szczęście ttym razem miałem ok. 15km do domu i się nie oszczędzałem. Humor popsuł mi na chwilę palant w SUV-ie Peugota, który wyprzedzając omal nie zmiótł mnie z drogi. Puściłem w jego kierunku wiązankę h..ów, ku..ew i innych najgorszych. Okazało się, że zatrzymał się kilkaset metrów dalej w Kluczewie. Nie wiedziałem jednak co miałbym mu zrobić, może będzie okazja przeprowadzić z nim pogadnakę kiedy indziej. Bardziej zależało mi, żeby zdążyć do domu do godz. 12:00. Mimo wszytko zrobiłem w przelocie zdjęcie auta palanta.
Na koniec tradycyjnie już fotka przy cukierniczce. Jazda się udała to i humor dopisywał.
Pod domem zameldowałem się niecałe 90 minut od wyjazdu z Renic. Średnia wyszła przednia, choć była okupiona sporym wysiłkiem. Dzień wcześniej myślałem, żeby skoczyć może do Świnoujścia, ale doszedłem do wniosku, że byłoby za blisko i nie opłacało się wydawać kasy na powrotny pociąg. Gdyby tak Bornholm miał połączeniem z lądem ;-)
Droga powrotna to średnia ok. 34km/h i zawdzięczam ją wiatrowi. Nie wiem jak można tak gnać w normalnych warunkach, choć jak mnie pamięć nie myli to na BBT pierwsze 120km było tylko trochę wolniejsze ;-)
Wypiłem 0,7 l wody i jedną herbatę.
Zjadłem musli z sokiem (to w domu przed wyjazdem), paczkę sezamków, szarlotkę i chałwę (100g). W sumie nie aż tak dużo. To po części tłumaczy wilczy apetyt, który ogarnął mnie w domu ;-)
Z braku navi i z powodu niedziałjącego ST muszę się posiłkować mapką z RWGps.