Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi 4gotten z miasteczka Stargard. Mam przejechane 30581.47 kilometrów w tym 199.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 45672 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy 4gotten.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

TdM

Dystans całkowity:439.02 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:16:25
Średnia prędkość:26.74 km/h
Maksymalna prędkość:55.76 km/h
Suma podjazdów:1610 m
Maks. tętno maksymalne:170 (93 %)
Maks. tętno średnie:136 (75 %)
Suma kalorii:8752 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:73.17 km i 2h 44m
Więcej statystyk
  • DST 76.90km
  • Czas 02:50
  • VAVG 27.14km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 158 ( 87%)
  • HRavg 130 ( 71%)
  • Kalorie 1769kcal
  • Podjazdy 323m
  • Sprzęt Szarak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Miedwie plusik

Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 1

Łyknąłem dzisiaj antybiotyk ostatni raz i wyruszyłem na objazd Miedwia. Wiało dość mocno, ale strategia doboru trasy i kierunku była strzałem w dziesiątkę. Szkoda tylko, że mocy brak ;-) 
Zarośla z prawej strony na "starej" DK3 dość skutecznie osłaniały przed wiatrem.


Wyjeżdżając z Pyrzyc zadzwoniłem do Oskara, żeby już się szykował na rundę. Widok flag łopoczących na korzystnym wietrze podziała motywująco. Bez problemu dało się jechać 30km/h i więcej.



Po drodze rozmyślałem o przegranym rowerowo maju. Z użalania się nad sobą wyrwał mnie machający w moja stronę kolega rowerzysta - Struś, który wybrał się na Tour de Miedwie w wersji mega.


Kategoria koła niedzielne, TdM


  • DST 69.97km
  • Czas 02:43
  • VAVG 25.76km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Szarak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Miedwie i test błotników

Niedziela, 29 marca 2015 · dodano: 29.03.2015 | Komentarze 11

Prognozy pogody zapowiadały na niedzielę opady deszczu - wymarzona aura na test błotników i chlapacza samoróbki. Przed samym wyjazdem poprawiłem mocowania tylnego błotnika i w drogę. Wyruszyłem dopiero po 13:30, musiałem dostosować się do reszty rodziny. Było dość ciepło, nie padało, choć jezdnie były mokre po porannych deszczach. Mocny wiatr zmusił mnie jednak do założenia kurtki przeciwdeszczowej. 
Sielanka trwała do Lipnika. Tuż po minięciu skrzyżowania rozpętała się deszczowa nawałnica. Hektolitry wody gnane wiatrem siekały mi wiatr, było ciężko utrzymać się na rowerze. Na kładce nad S-10 (zmieniono z S-3 - dzięki Trendix za uwagę) rzuciło mnie na barierkę. Ratowałem rower przyjmując uderzenie na bark ;-)
Momentalnie DDR zamieniła się w rwący strumień. Chlapacz na niewiele się zdał. Strugi wody wylatujące spod przedniego koła zatrzymałaby tylko osłona przeszczepiona z Jawki Pancerki ;-) Na szczęście takie opady to rzadkość i na co dzień chlapacz powinien wystarczyć. Mimo wszystko będę musiał zaopatrzyć się w nowe ochraniacze, żal było patrzeć jak buty pokrywały się błotem.
W Morzyczynie mijam Strusia, on wraca już do domu i będzie się mógł wkrótce osuszyć. Nie zatrzymuję się, bo mnie czeka jeszcze sporo km rowerowego masochizmu w tych warunkach. W Kobylance wyprzedza mnie, jadąc asfaltem, chyba prezes STC. Widać nie unika takich warunków, no ale jak się chce zostać ultrasem...
W drodze do Kołbacza zjeżdżam na CPR i focę moje nowe dodatki rowerowe: błotnik przedni z chlapaczem - 



blotnik tylny - 



Jazda do Starego Czarnowa upływa pod znakiem jazdy pod wiatr. Z pokorą przyjmuję warunki, nie mam siły żeby się sprężać. Do Pyrzyc warunki niewiele się zmieniają chociaż czasem nawet pokazuje się słońce; i tyle z mojego testowania błotników. Mimo tego warunki nie są najlepsze dlatego wyraz zadowolenia nie schodzi mi z twarzy. 



Na starej DK3 jezdnia miejscami wygląda tak jakby tam nie padało, no ale w końcu po burzy szosa sucha ;-) Przy okazji kolejna samojeb_a.



Do Pyrzyc ledwo dociągam średnią prędkość 24 km/h. Po nawrotce na rondzie przychodzi czas na spicie śmietanki. Od tego momentu wiatr pcha mnie do domu i mimo, że jestem w kiepskiej formie prędkość praktycznie nie spada poniżej 30km/h często pokazując wartości pomiędzy 35 i 40. Widząc te flagi po przejechaniu torów na wyjeździe z Pyrzyc wiedziałem, że będzie jazda ;-)



Dojeżdżając na "dzielnię" odwiedziłem jeszcze myjnię, żeby potraktować Szaraka strumieniem wody. Przy okazji zamieniłem kilka słów z "menadżerem", który również podziela rowerową pasję. Szarak umyty więc na koniec można było zrobić nowa profilową "słitfotkę" Dobrze, że szosowcy nie są ekstremistami, bo za taką profanację szosówki mógłbym stracić głowę ;-) Na zdjęciu dzielnie prężą się błotniki i błyszczą nowe opaski odblaskowe. Szarak być może zyska trochę na wyglądzie po wymianie przedniej obręczy.



A co to będzie jak z tyłu zagości bagażnik z sakwą?
Mimo infekcji jakoś się kręciło. Nie przeszkadzał nawet brak pulsometru. Być może dorosłem do jazdy bez podpowiedzi?




  • DST 87.12km
  • Czas 03:17
  • VAVG 26.53km/h
  • VMAX 42.40km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 170 ( 93%)
  • HRavg 134 ( 74%)
  • Kalorie 2170kcal
  • Podjazdy 322m
  • Sprzęt Szarak
  • Aktywność Jazda na rowerze

TdM plus

Niedziela, 22 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 6

Tytuł skrótem, żeby nie posądzono mnie o plagiat ;-)
Do wyjazdu zbierałem się chyba 2 godziny i w końcu ok. 09:30 wystartowałem. Postanowiłem objechać Miedwie dokładając w miarę możliwości kilka km pod warunkiem dobrego samopoczucia. Dokładanie km zacząłem od początku. Pojechałem przez Golczewo i Giżynek. Na standardową trasę wróciłem jadąc ul. Spokojna obok cmentarza. Już wkrótce na kilka miesięcy zostanie ona wyłączona z ruchu. We wrześniu  będzie można tam pomknąć po nowej DDR :-D.



Jadąc Szczecińską zauważyłem rowerzystów zjeżdżających się na zbiórkę na ul. Wielkopolskiej, na 10:00. 
Podróż do Pyrzyc odbyła się bez historii. Na odnotowanie zasługuje jedynie wiatr, który dawał się we znaki do samego miasteczka. Bardzo brakuje mi lemondki. Dłuższa jazda w dolnym chwycie powoduje u mnie ból karku :-(
Jako, że czułem się dobrze postanowiłem nieco dołożyć kilka dalszych km. Zatrzymuję się na moment w Pyrzycach, żeby przestudiować nowy wariant trasy i dać znać Kasi, że zmieniam nieco plan jazdy. 



Szybka decyzja i obieram kurs na Lubiatowo. Jedzie się wyśmienicie. W końcu wiatr w plecy, na dodatek Sportstracker załapał fixa, tak że udało się nagrać ok. 28 km trasy :-) Chyba przesadzam z prędkością, bo zaczynam odczuwać odcięcie. Prowiant wzięty na drogę jest ubogi, dlatego w Lubiatowie zajeżdżam do sklepu. Niestety wybór batonów jest niemal żaden, co innego piwa, z czego chętnie korzystają "lokalsi".



W sumie bez obaw zostawiam Szaraka pod sklepem zaopatrując się w paszę pod postacią 4 paczek sezamków. Już zapomniałem jak dobrze mi wchodzą w czasie jazdy i daja kopa ;-) Dwa opakowania pochłaniam od razu. Wyrzucając papierki moim oczom ukazuje się "czerwona strzała" miejscowego.



Dalsza droga do Obrytej szarpana, głównie za sprawą zniszczonego asfaltu. Czasem trzeba było jechać lewą stroną jezdni, bo prawa średnio nadawała się do jazdy. W Obrytej zaczyna działać "sezamek power", poprawia się asfalt więc przyśpieszam i szybciej niż zamierzałem jadę w kierunku domu. Mimo zmęczenia nie zwalniam tempa i dokładnie o 13:00, tak jak chciałem, melduję się pod domem.
Jechało się dużo lepiej niż tydzień temu. Banan nie schodził mi z twarzy od Obrytej do samego domu. Jak że inaczej niż w minioną niedzielę. Trzeba się będzie chyba w końcu porwać na jakąś 200km.



Dokuczał mi jedynie cieknący nos. Moim marzeniem był  ssak w rodzaju takich jakie używają stomatolodzy, tyle, że dwudrożny. Próbowałem pociągać nosem, ale był niewydajny. Wybawieniem okazały się moje dość chłonne rękawiczki, które w trakcie jazdy przemianowałem na smarkawiczki ;-)
W trasie zjadłem 3 batony, 2 paczki sezamków i wypiłem 0,8 litra wody.





  • DST 68.67km
  • Czas 02:37
  • VAVG 26.24km/h
  • VMAX 50.10km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • HRmax 170 ( 93%)
  • HRavg 136 ( 75%)
  • Kalorie 1857kcal
  • Podjazdy 365m
  • Sprzęt Szarak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Miedwie

Niedziela, 1 lutego 2015 · dodano: 01.02.2015 | Komentarze 4

Standardowy objazd Miedwia, tym razem w drugą stronę. Rano było chłodno, minus 2 stopnie, do tego wiatr SW, który nie pomagał się rozgrzać. DDR do Kobylanki średnio utrzymana. W wielu miejscach czyhał lód i przez to było dość niebezpiecznie. Najgorzej było na kładce nad S-10 i w samej Kobylance, gdzie musiałem zjechać na jezdnię bo DDR była oblodzona i zawalona śniegiem wymiecionym z posesji. 



Jazda "starą" DK 3 również nie należała do przyjemności. W wielu miejscach była mocno oblodzona, a pobocze mimo, że miejscami odśnieżone nie nadawało się do jazdy, gruba warstwa lodu i zamarznięte bryły śniegu. 



W połowie drogi od Starego Czarnowa do Pyrzyc sytuacja się poprawiła. Jezdnia była już mokra, bo słońce zaczęło już nagrzewać asfalt. Mimo braku przejezdnego pobocza do Pyrzyc jechało się dobrze, bo w moim kierunku ruch był minimalny. Wyprzedziło mnie w sumie może 15 pojazdów. Za to w stronę Szczecina ruch był bez mała 10 razy większy. Przy samym wjeździe do miasteczka uśmiech na mojej twarzy wywołuje brak oznaczenia części chodnika jako DDR. Dużo lepiej jedzie się ulica niż po kostce.



Po skręcie na rondzie w kierunku Stargardu zaczęła się całkiem inna jazda. Do tej pory wiatr utrudniał mi jazdę wiejąc w twarz. Za na końcówce stał się moim sprzymierzeńcem. Odcinek do Stargardu, 25 km pokonałem w mniej niż 50 min. Po drodze zaliczyłem hopkę w wąwozie. Ile bym dał, żeby była co najmniej 5 razy dłuższa. Nie musiałbym jeździć na "Panoramę" trenować podjazdy.



Na trasie obowiązkowa samo...bka. W tle prosta przed Obrytą, gdzie dość często jeździłem z Oskarem na hot-dogi na stację benzynową.



Wjeżdżając do Stargardu zwolniłem na przejeździe kolejowym przy cukrowni. I dobrze, nie dość, że ślisko to straszą tam gigantyczne dziury. W jednej z nich schowałoby się chyba pół "malucha".
W trasie nic nie jadłem, ani piłem, poza kilkoma łykami wody w garażu przed wyjazdem. Na grzbiet nałożyłem koszulkę z merino, polar z Decathlonu, a na wierzch przyodziałem "forumową" bluzę Btwin. Było idealnie, nic się nie zgrzałem, choć dzisiaj nie naciskałem zbyt mocno na pedały.   


Kategoria TdM


  • DST 68.46km
  • Czas 02:25
  • VAVG 28.33km/h
  • VMAX 55.76km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 162 ( 89%)
  • HRavg 130 ( 71%)
  • Kalorie 1531kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tour de Miedwie

Niedziela, 19 października 2014 · dodano: 19.10.2014 | Komentarze 8

Po wczorajszej jeździe miałem niedosyt po długim niejeżdżeniu. Mimo, że bolały mnie nogi i ręce zebrałem się i objechałem w południe jezioro Miedwie. Jechałem w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara. Po drodze sotkałem całkiem sporo rowerzystów, w tym szosowców, którzy chyba czuli, że to ostatnia okazja do jazdy w tym roku. Od jutra pogoda ma się zacząć psuć. Jako, że było ciepło ubrałem się dość lekko. Na wierzch oczywiście strój BBT, a do tego cienkie nogawki i rękawki. Lans na całego ;-) Nieodłącznym elementem jazdy jest samojebka. W tym temacie "miszczem" dla mnie jest pewien chłopak z Włocławka ;-) Na razie się uczę.



Od Kobylanki walczyłem z wiatrem, który wiał silniej niż stało w prognozach. Walcząc o średnią zajechałem się. Brak jeżdżenia nie pomagał i przed Pyrzycami byłem juz bez sił. Dobił mnie przeterminowany baton z Biedronki, któremu termin minął w maju b.r. Dopiero kiedy zostały mi dwa kęsy stwierdziłem, że dziwnie smakuje. Co miałem w ustach wyplułem. Nie wywoływałem wymiotów, bo w sumie szkoda jedzenia ;-) Nie powinno mi zaszkodzić. Nie bez przyczyny w domu zwą mnie "śmietnikiem". Mój żołądek trawi wszystko. 
Niedojedzony zajechałem na Orlen w Pyrzycach. Tam wciagnąłem podwójnego Liona, odsapnąłem i ruszyłem w kierunku domu. Od ronda jazda była pierwszorzędna. Wiatr pchał mnie mocno na północ. Na liczniku chyba ani razy prękość nie spadła poniżej 30km/h. Przez większość trasy od Pyrzyc było to pomiędzy 35-40 km/h. Ujechałem sie mocno. Wszystko mnie boli. Nie miałem siły trzymać kierownicy, a nogi mam jak z drewna, ale tego mi było trzeba. Wiem, że kiepsko z formą, trzeba będzie to zmienić. Dlatego czas wziąć się do roboty, bo w przyszłym roku czeka mnie wyzwanie trudniejsze niż BBT.


Kategoria TdM


  • DST 67.90km
  • Czas 02:33
  • VAVG 26.63km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 167 ( 92%)
  • HRavg 125 ( 69%)
  • Kalorie 1425kcal
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

TdM

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 1

Jazda dookoła Miedwia. Żeby zwiększyć trochę stopień trudności zabrałem sakwę i władowałem do niej 6kg róznych fantów. Na trasie nie było to raczej odczuwalne. Być może, jeśli wystartuję w BBT, będę jechał z sakwą, oczywiście nie tak obciążoną.
Na drogę wziąłem tylko jededn bidon i było to za mało, mimo, że nie było wcale tak ciepło.
Droga pomiędzy Starym Czrnowem a Będgoszczą była jeszcze mokra. Musiała przejść tamtędy jakaś burza. Z utęsknieniem wypatruję deszczu. Po pierwsze jest duszno i za ciepło, a po drugie muszę trochę sponiewierać się robiąc więcej km deszczu. Któz wie jaka będzie pogoda podczas BBT?


Kategoria TdM