Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi 4gotten z miasteczka Stargard. Mam przejechane 30581.47 kilometrów w tym 199.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 45672 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy 4gotten.bikestats.pl
  • DST 97.14km
  • Czas 04:17
  • VAVG 22.68km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 161 ( 88%)
  • HRavg 129 ( 71%)
  • Kalorie 2590kcal
  • Podjazdy 1198m
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Panorama razy kilka

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 12

Wczesnoporanny wypad do Szczecina. Celem było sprawdzenie jak mi idzie jazda pod górkę, a wszystko w ramach dołowania się przed BBT.
Wyjechałem ok. 06:00. Zaskoczyła mnie dość niska temperatura, było ok. 11 stopni. Przed wyjściem naciągnąłem nogawki i rękawki, a na grzbiet nałożyłem kurtkę przeciwdeszczową. Świetnie sprawdziła się jako izolacja, a przy tym bardzo dobrze oddychała, dlatego nie czułem się jak w saunie. Po drodze wokół Miedwia snuły się jeszcze mgły, które potęgowały uczucie chłodu.



Ruch na drodze do Szczecina był znikomy, dlatego w miarę sprawnie i bezpiecznie dotarłem do początku podjazdu, który zaatakowałem z marszu. W planach miałem powtórzyc to 8 razy. W trakcie zmieniłem plany na 10 podjazdów, a skończyło się na 12, co mnie bardzo cieszy, bo z obserwcji wynikło, że forma jest całkiem dobra. Gdyby nie brak czasu dołożyłbym jeszcze kilka, ale i tak plan wykonałem ponad 100%.
Starałem się podjeżdżać tak aby się zbytnio nie zmęczyć. Pilnowałem, aby tętno nie przekroczyło 160 udzerzeń, co w praktyce przełożyło się na prędkość 12-13km/h. Pedałowałem pod górę na przełożeniu 30x21, zmieniając je jedynie pod koniec gdzie się wypłaszczało. Na zjazdach dohamowywałem prawie cały czas. Po pierwsze nawierzchnia drogi jest fatalna i nie chciałem zaliczyć wywrotki, a po drugie, żeby nie robić postojów popijałem podczas zjazdów. Wolniejsze zjazdy odbiły się na później ogólnie na średniej, ale nie to było dzisiaj priorytetem.
Cały czas byłem bacznie obserwowany przez stróżów prawa, którzy u góry przy rondzie sprawdzali kierowców w ramach akcji "Trzeźwy poranek". Po którymś razie zaczęli zagadywać i dopingować.



Szkoda, że rosnące przy drodze drzewa zasłaniały widoki, bo wtedy byłoby wiadomo dlaczego hotel został nazwany "Panorama".



Nawrót na dole robiłem przy domu nr 14. Było to idealne miejsce gdzie nie jeszcze płasko i po nawrocie od razu jechało się pod górę, żadnego marnowania czasu na płaskie odcinki.



Po dwunastym razie zjechałem na dół i obrałem kierunek na dom. Nie omieszkałem skorzystać z możliwości przejechania się ul. Struga. Jechało się wyśmienicie. MOje koło juz raczej nigdy nie zagości na ulicach wspomagających gdzie przebieg DDR i organizacja ruchu doprowadza mnie do białej gorączki. Z powodu wyczrpania zasobów w bidonach zajechałem na stację benzynową i kupiłem wodę, która po dodaniu proszku zamieniła się w izotonik. Spotkałem Roberta, który będąc pod wrażeniem mojego roweru chciał zrobić z nim zdjęcie. Nie mogłem odmówić ;-)



Szybko wyjechałem na dwupasmówkę w kierunku Stargardu bijąc się z myślami. Walczyć o lepszą średnią i znowu wzbudzić podziw Królowej ;-), czy jechać spokojnie w tlenie i regenerować się? Odpowiedź przyszła niespodziewanie od szoszona, którzy niezauważony jechał za mną przez kilka km. Spostrzegłem go dopiero kiedy zrobiłem cykliczne oderwanie tyłka od siodełka zapobiegające ewentualnym bólom odciskowym;-) Kolega nie chciał,jechać zbyt szybko, bo był lekko styrany, dlatego jazda aż do samego mojego osiedla odbyła się już dostojnym tempem przy pogaduchach kolarskich. Kolega Darek z Pyrzyc ujeżdżał przecudnej urody karbonowego Kellysa z topową grupa Shimano. Sama korba była pewnie więcej warta niż mój cały rower, ale nie od dziś wiadomo, że maszyna sama nie jedzie ;-)
Zjadłem tylko jednego banana i to bylo czuć, a raczej słychać kiedy zaczęło mi burczeć w brzuchu, na kolejnym z podjazdów. Miałem ze sobą trzy batony, ale brak ochoty na przeżuwanie spwodował, że dowiozłem je do domu. Trzeba było słuchać pani w sklepie z "koksem", kiedy radziła, że na rower najlepsze są żele. Trzeba zaintersować się tematem i przetestować to jeszcze przed BBT.
Wypiłem 2 litry izotonika.
Nie zmęczyłem się zbytnio. Na szczycie podjazdu tętno maksymalne dochodziło do 160,a juz po 2,5 zjazdu na dole było zawsze poniżej 100, w granicach 90-97. To chyba dobrze? Zauważyłem również, że tętno spada o kilka uderzeń kiedy się nawodnię i wtedy kiedy jadąc długo po płaskim kręcę naciskając i ciągnąć stopa jednocześnie. SPD ma jednak jakieś zalety ;-) Poza tym w upale średnie tętno skoacze mi nawet o 10 uderzeń, dlatego koniecznie trzeba duzo pic, żeby się nie zajechać. Chyba dlatego tak dobrze jeździ mi się teraz po zmierzchu i w nocy. Na BBT postaram się odpoczywąc więcej za dnia i kręcić w ciemnościach.
Sports Tracker znowu zawodzi, ale wklejam go po wykresy z Panoramy wyglądają ciekawie.
Średnia nie powala, ale nie była dzisiaj najważniejsza. W Biesczadach i tak będzie nie do osiągnięcia ;-)
Cieszy za to suma podjazdów, ponad 900 m zrobiłem na samej Panoramie :-D




  • DST 51.57km
  • Czas 01:52
  • VAVG 27.63km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 131 ( 72%)
  • HRavg 158 ( 87%)
  • Kalorie 1199kcal
  • Podjazdy 334m
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hopka(i)

Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 08.08.2014 | Komentarze 2

Krótka jazda pod Kołbacz, żeby poćwiczyć troche podjazdy. Dojazd bardzo dobry. Po dłuższej przerwie noga chętnie "podawała". Nawet przejazd przez miasto całkiem szybki. Humor popsuł mi Sports Tracker, który znowu sie posypał. Zorientowałem się dopiero po kilkunastu km. Po restarcie wszystko było już ok.
Tamtejsza górka jest krótka i niezbyt stroma. Jednak te 500m i ok. 3 % było wystarczające jako rozgrzewka przed treningiem na Panoramie. Podjechałem pod nią 10 razy starając się utrzymywac równe tempo i nie schodzić poniżej 20km/h. Pilnowałem również pulsu, ale nie było to zbytnio konieczne.
Dane spisane z licznika.
W drodze powrotnej, kiedy wyjeżdżałem z Kobylanki popijaąc izotonik zostałem wyprzedzony przez grupke 4 rowerzystów, którzy zdrowo zasuwali. Przy okazji nieźle mnie wystraszyli dzwonkami, ale dzięki temu wyrwałem się z letargu i ruszyłem za nimi. Na nieszczęście po kilkuset metrach ich tempo spadło. Pewnie przyśpieszenie wyniknęło z chęci urwania mnie. Jazda motywacyjna za przecinakami skończyła sie dość szybko. Skręcili w jedną z pierwszych dróg prowadzącą nad Miedwie. Mimo braku "zająca" dalej jechałem trochę szybciej niz normalnie. Na szczęście nie zmęczyło mnie to i jestem gotowy do ataków na Panoramę w niedzielny poranek;-)




  • DST 435.68km
  • Czas 18:06
  • VAVG 24.07km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • HRmax 167 ( 92%)
  • HRavg 117 ( 64%)
  • Kalorie 8791kcal
  • Podjazdy 1432m
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Koło koło Konina - Stargard

Niedziela, 3 sierpnia 2014 · dodano: 03.08.2014 | Komentarze 13

Wspólna jazda z Michussem. Rozpoczęliśmy ją w Kole dokąd udaliśmy się pociągiem.
Poniżej na zdjęciu rowery na dworcu kolejowym podczas ostatnich przygotowań do wyjazdu.



W czasie podrózy prowadziłem ożywioną korespondecję SMS z Wąskim, co jak się okazało zaważyło na naszej, a zwłaszcza jego jeździe. Wąski był w trasie od rana i umówliliśmy się, że spotkamy się w Koninie. 
KIedy dotarliśmy do Mc Donalda w tym mieście Wąski juz straszył wszystkie dzieci buraczaną opalenizną i grubą warstwą białego czegoś na twarzy itd. Po krótkiej naradzie nastało długie błogie lenistwo. Musiało minąć 40 minut, żebyśmy ruszyli w drogę. Długie przerwy w czasie jazdy były naszym przekleństwem, ale tak to jest jak ma się do czynienia z bandą niezdyscyplinowanych cywili;-) Jako, że to moi koledzy i w dodatku dość mili nie pozostało nic innego jak czekać i patrzeć jak co rusz wymyślają, zwłaszcza Wąski, powody, żeby opóźnić wyjazd na trasę. Po części nie dziwiłem się mu, bo miał w nogach ponad 180km więcej niż my. Ale jak się chce robić życiówkę to trzeba napierać.
Z Konina dotarliśmy do Gniezna jadąc przez Witkowo. Tam, jak żeby inaczej postój, tym razem pod sklepem. Od lewej czołg Wąskiego, moja rącza Merida i wszędobylski Author Michussa.


 
Poniżej Wąski z Michussem podziwiają zachód słońca gdzieś na DK92.



W Gnieźnie dzięki nawigacji Michusa mogliśmy podziwiać wszystkie trzy katedry. NIezapomniane wrażenia ;-) Z Gniezna pomknęliśmy do Obornik Wlkp, gdzie na Orlenie był kolejny postój, oczywiście za długi. Nie pamiętam nawet ile było przerw w międzyczasie. Wiadomo na pewno, że przerwy zajęły nam ponad 5h.
Z Obornik dotarliśmy do Czarnkowa gdzie rozpoczęliśmy jazdę Doliną Noteci, która trwała do czasu skrętu na Strzelce Krajeńskie. Po drodze oczywiście kolejne postoje.



W międzyczasie Wąski zaliczył chyba smierć kliniczną, ale wyszedł z tego i kontynuowaliśmy jazdę.



W Barlinku popas na Orlenie i w parku obok, oczywiście za długi. Wąski próbuje nawet się kamuflować i upodobnić do ławki niczym kameleon, żeby tylko jeszcze trochę odsapnąć. Jak widać na zdjęciu poniżej jego próby są raczej nieudolne. Szybko wykryty wsiada na rower.



Przez Lipiany i Pyrzyce dotarliśmy do Starego Czarnowa gdzie wjechaliśmy do Puszczy Bukowej. Przedtem jednak, a jakże, jak zwykle przydługi postój na Orlenie. Na nic zdały się nawet prośby do personelu, aby wygonić ich na trasę.
Stamtąd przez Kołowo, Podjuchy i Zdroje dotarliśmy pod dom Michusa. Żeby się tam dostać trzeba pokonać pieruński jak na nasze nizinne warunki podjazd. Nic nie było jednak w stanie zepsuć nam dobrego samopoczucia. Prawie meta udokumnetowana na zdjęciu. W środku bohater eskapady. Autor zdjęcia nieznany;-)



Każdy z nas miał jakiś swój cel w dokręceniu kilku km. Każdy podszedł do sprawy honorowo i ruszył na dokrętkę z bagażem mimo, że była mozliwość zostawienia balastu u Michusa. Po kilku wspólnych km pożegnaliśmy się. Wąski zdawał się być napędzany jedynie siłą woli , mamrotał coś że obiecał Jelonie, że machnie 600 km. Człowiek wypruwa żyły dla kobiety i co z tego ma? Może niezbyt żwawo, ale z dużą dozą samozaparcia Waski ruszył nieśpiesznym tempem za Michusem.



Ja pojechałem do Stargardu kierując się przez Płonię do Kołbacza i Kobylanki, natomiast chłopaki w zależności od potrzeb mieli machnąć kilka rundek, żeby dokręcić do pożądanych dystansów.
Więcej się nie rozpisuję, bo wyczyn dnia należy do Wąskiego. Nie on się pomęczy i stworzy chwytającą za serce i trzymającą w napięciu relację o jego walce ze słabościami oraz wspaniałej postawie kolegów, którzy wspierali go przy robieniu zyciówki, która od dziś wynosi 600km. MIchuss zamknał dzień z 403km. TRochę przeciągnlismy Wąskiego po górkach, ale 600km ni erobi się codziennie i musi to zapamiętać. Brawo chłopaki !!! Słowa uznania dla Michussa, który nie tylko przez całą trasę nadawał tempo jeździe, ale również umiejętnie nawigował, dzięki czemu nie dane nam było odwiedzić ani razu miejscowości Manowce ;-)
W czasie jazdy z powodu gorąca wypiłem 10 litrów wody i izotoników, 1 litr pepsi i dużą gorącą czekoladę. Zjadłem 3 hamurgery, 2 lody, dwie paczki kabanosów, dużego hot-doga oraz 3 batony.
Wyjazd udany, kolejny raz potwierdziło się, że nie mam problemu z zarwaniem nocki na jazdę. Efekt treningowy osiągnięty m.in. za sprawą 7kg w sakwie. Było ja czuć delikatnie na podjazdach i podczas ruszania.

Więcej zdjęć jeśli dostanę coś od chłopaków. Część zapisu trasy dostanę od Michussa. Obejmuje ona odcinek od Koła do Szczecina.
Oto i zapis z Garmina Michussa.


Kategoria > 100


  • DST 55.73km
  • Czas 02:08
  • VAVG 26.12km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 155 ( 85%)
  • HRavg 121 ( 66%)
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gdzie ten deszcz?

Środa, 30 lipca 2014 · dodano: 30.07.2014 | Komentarze 0

Po wczorajszym lenistwie dzisiaj troche szybciej. Wypad był połączony z zakupami w Rossmanie i w Kauflandzie. Musiałem wrócic się do do domu bo zapomniałem karty :Rossnę", a bez tego nie mogłem kupić w promocji "paszy" w puszkach dla Juniora. Po zakupach szybko do Niedźwiedzia i w drodze powrotnej wizytacja na budowanej drodze pomiędzy Giżynkiem, a Golczewem. Ścieralna jeszcze nie położona, ale obok jezdni widać już zarys DDR.
Chciałem w końcu przejechac się w deszczu, ale tak długo jak grzmiało miałem od Kasi czerwone światło. Jak już w końcu mogłem wyjechać to ledwo pokropiło, a taka wcześniej była ulewa. Zmoczyłoby mnie raz dwa. Ech, trzeba wypatrywać kolejnej szansy. 
Jak na złość kiedy teraz piszę znowu dość mocno pada. Cóż za złośliwość losu :-(




  • DST 40.34km
  • Czas 01:48
  • VAVG 22.41km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedźwiedź

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 30.07.2014 | Komentarze 2

Jechało się ciężko. Przez prawie cały dzień z bólu pękała mi głowa, ale liczyłem, że chwila spędzona na rowerze pomoże go uśmierzyć. Nic takiego się nie stało, ale przynajmniej doświadczyłem komfortu jazdy w chłodzie, jeśli tak można określić temperaturę rzędu 22 stopni. Większość jazdy w zapadającym zmroku i ciemności. Już zapomniałem jak świeci moja lampka. W weekend będzie mnie wspierać podczas nocnej części przelotu na trasie Koło-Stargard.




  • DST 60.78km
  • Czas 02:29
  • VAVG 24.48km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 160 ( 88%)
  • HRavg 115 ( 63%)
  • Kalorie 1143kcal
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Km do kolekcji

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 5

Dzisiaj wystarczyło czasu na 60km.  Było bardzo ciepło. Pomiary wagi wykazały, że w czasie jazdy straciłem 2,5 kg i to na tak krótkim odcinku. W większości pewnie wypociłem. To uzmysławia mi ile płynów potrzeba jeżdżąc w takim upale. Wczoraj dla przykładu były to 2kg różnicy przed i po jeździe uwzględniając oczywiście płyny w trakcie jazdy.
Wracając do domu od Kobylanki czułem, że ktoś za mną gna. Lekko przyśpieszałem, ale kiedy zorientowałem się, że to sakwiarz postanowiłem zwolnić i go zagadać. Okazało się, że to mieszkający w Berlinie Irlandczyk. Zmierzał do Gdańska. Porozmawialiśmy w trakcie jazdy o tym i owym. Przeprowadziłem go przez miasto i pożegnałem na wylocie ze Stargardu na ul. Gdańskiej. Dzisiaj miał dojechać do Czaplinka. Jutrzejszy przystanek na drodze do Trójmiasta to Koszalin.
W trakcie jazdy nic nie jadłem, wypiłem dwa bidony izotonika domowej roboty, w sumie 1,5 litra i czułem, że było to za mało.


Skleroza nie śpi. ST włączyłem dopiero na ul. Sczecińskiej, stąd brakuje kilku km. Dane spisane z licznika.




  • DST 67.90km
  • Czas 02:33
  • VAVG 26.63km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 167 ( 92%)
  • HRavg 125 ( 69%)
  • Kalorie 1425kcal
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

TdM

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 1

Jazda dookoła Miedwia. Żeby zwiększyć trochę stopień trudności zabrałem sakwę i władowałem do niej 6kg róznych fantów. Na trasie nie było to raczej odczuwalne. Być może, jeśli wystartuję w BBT, będę jechał z sakwą, oczywiście nie tak obciążoną.
Na drogę wziąłem tylko jededn bidon i było to za mało, mimo, że nie było wcale tak ciepło.
Droga pomiędzy Starym Czrnowem a Będgoszczą była jeszcze mokra. Musiała przejść tamtędy jakaś burza. Z utęsknieniem wypatruję deszczu. Po pierwsze jest duszno i za ciepło, a po drugie muszę trochę sponiewierać się robiąc więcej km deszczu. Któz wie jaka będzie pogoda podczas BBT?


Kategoria TdM


  • DST 48.58km
  • Czas 02:31
  • VAVG 19.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Konianinami km parę

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 23.07.2014 | Komentarze 1

Dzisiaj zadzwonił do mnie znajomy z forum rowerowych podróżników, że wraz z młodszym bratem będzie przejeżdżał przez Stargard. Po pracy szybko załatwiłem sprawy rodzinne i mimo lekko obolałych nóg wskoczyłem na rower i pognałem im na spotkanie. Znalazłem ich na rynku skąd zabrałem na lody do Włocha na ul. Czarneckiego. Później podjechaliśmy na małę zakupy do Lidla. Stamtąd ruszyliśmy przez miasto w kierunku wyjazdu na Goleniów. Po krótkiej chwili zaczęło kropić,a nieco później padało już dość intensywnie. W Żarowie postanowliśmy przeczekać pod wiatą przystankową. Jak tylko tam się schroniliśmy deszcz przestał padać. Kilkaset metrów za miejscowością asfalt był całkowicie suchy. Opady tam nie dotarły i żniwa na polach trwały w najlepsze. Przez Smogolice, Sowno i Strumiany dotarliśmy do Puszczy Goleniowskiej, gdzie chłopaki postanowili rozbić namiot. Zanim się pożegnałem i wróciłem do Stargardu pogartulowaliśmy młodszemu bratu kolegi przejechania pierwszej "setki". Niezły wyczyn zważywszy, że chłopak ma dopiero 13 lat. Ja moją pierwszą "setkę" zaliczyłem dopiero w wieku lat 30.




  • DST 225.30km
  • Czas 09:13
  • VAVG 24.44km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 159 ( 87%)
  • HRavg 118 ( 65%)
  • Kalorie 3849kcal
  • Podjazdy 1400m
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Upalne gminobranie

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 7

Rajd po zachodniopomorskich gminach z inicjatywy Michussa. On był pomysłodawcą koncepcji trasy. 
Gminobranie rozpoczeliśmy w Sławnie gdzie dotarliśmy pociągiem. Trasa wiodła przez Bobolice, Polanów, Barwice i Płczyn Zdrój, gdzie zatrzymaliśmy się na pizzę. Zeszło nam tam ok. 1h. W dalszą drogę ruszyliśmy obierając kierunek na Drawsko Pomorskie. Stamtąd skok do Ińska i przez Wiechowo, Marianowo i Pęzino dotarliśmy do Stargardu. Pod muzeum Michuss zapisał na swoim Garminie ślad z trasy do mojego użytku, cyknęliśmy pożegnalne fotki i rozjechaliśmy się w kierunku swoich domowych pieleszy. W czasie kiedyt ja popijałęm już jabłkowego Redsa Michuss zapewne jeszcze mordował się na trasie, ale za to pewnie wskoczy na "główną" ;-) Należy mu się.
Podczas całej trasy było bardzo ciepło. Wypiłem w sumie 4,5 litra izotoników, 1l soku z czerwonych buraków, 1,2 litra pepsi oraz 0,2 l soku z porzeczki. Zjadłem jedna pizzę, dwa batony, oraz chałkę, no i trzy kabanosy, któymi poczęstował mnie Michuss.
Trasa dość wymagająca. Kto by pomyślał, że będzie tyle górek. Na szczęście na dużej części trasy mieliśmy wyraźne wsparcie wiatru, który pchał nas na zachód. Czasem na płaskim osiągaliśmy dzięki temu koksiarskie prędkości.
Dystans obejmuje dojazd do dworca.


Kategoria > 100


  • DST 93.49km
  • Czas 03:52
  • VAVG 24.18km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 162 ( 89%)
  • HRavg 118 ( 65%)
  • Kalorie 1932kcal
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczecin

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 21.07.2014 | Komentarze 0

Wypad rowerowy celem załątwienia słuzbowej sprawy w czasie urlopu. Gdyby nie termin to wolałbym to zrobić juz po powrocie do pracy. Nie było tak źle, powoli ponownie przekonuję rowerowo do Szczecina. Głównie za zasługą przejazdu przez Wielgowo i ul. Tczewską oraz przeskok na na DDR po lewej stronie pod estakadą na ul. Gdańskiej.
Jazda bez historii poza tym, że ponownie posypał się ST, oraz straciłem pełną butelkę izotonika. Wyskoczyła na przejeździe przez tory tramwajowe przed rondem w pobliżu dworca PKP kiedy goniłem za furgonetką. Próbowałem podjąć butelkę z asfaltu, ale jakiś raptowny pan w dostawczaku firmy Clean Aqua nie miał dla niej litości. Rozjechał ją centralnie, az izotonik obryzgał mi nogi.
W drodze powrotnej zajechałem w Stargardzie na dworzec PKP, żeby kupić bilet na jutro. Następnie wpadłem do sklepu dla "pakerów" na ul. Czarnieckiego, żeby nabyć  "prochy" do rozrobienia izotoników. Sprzedawca zrobił na mnie wrażenie fachowym podejściem do tematu. Ma w ofercie specyfiki, które mogą mi się przydać do treningów.
Wypiłem ponad 2 litry izotoników i zjadłem jedną drożdżówkę. Jeden napój musiałem dokupić. Padło na sklepik przy przejeździe kolejowym w Zdunowie. Żałowałem później bo cena była kosmiczna, taniej jest na stacjach benzynowych.
Dane spisane z licznika jako, że ST znowu się nie popisał. Tracił sygnał 2 razy.