Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi 4gotten z miasteczka Stargard. Mam przejechane 30581.47 kilometrów w tym 199.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 45672 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy 4gotten.bikestats.pl
  • DST 16.00km
  • Czas 00:46
  • VAVG 20.87km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cargotec

Piątek, 18 maja 2012 · dodano: 22.05.2012 | Komentarze 0

z synem do Cargotecu. W trakcie jazdy zamieniliśmy się rowerami. Oskarowi zachciało się bardziej szosowych opon w swoim rowerze. Docenia niskie opory toczenia moich opon na asfalcie.




  • DST 67.84km
  • Czas 02:31
  • VAVG 26.96km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

do Szczecina po prezent

Środa, 9 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 1

Wybrałem się do Szczecina po prezent komunijny, który kupiłem poprzez portal zakupowy. Jak zwykle w Motańcu miałem dylemat jak dalej jechać, od razu dwupasmówką ignorując kretyński zakaz, czy też przez Niedźwiedź i dojechać do dwupasmówki szutrem przez las gdzie już zakazu wjazdu dla rowerów nie ma. Jako, że miałem dużo czasu wybrałem opcję drugą-przepisową. W mgnieniu oka dotarłem do rogatek Szczecina, gdzie na terenie komisu samochodowego ma od niedawna swoją siedzibę sklep, w którym kupuję czasem różne rzeczy poprzez internet. Zbierając się do powrotu zauważyłem po drugiej stronie drogi patrol policji w Kia Ceed, który przygotowywał się do "suszenia". Podjechałem i zapytałem jak to jest z tą jazdą dwupasmówką. Od strony Szczecina nie żadnych zakazów dla rowerów. Legalnie można dojechać do Motańca, a nawet kontynuować jazdę do samego węzła Stargard Sczeciński Zachód (SSZ), bo zakazu jazdy dla rowerów od Motańca do rzeczonego węzła brak. Natomiast jadąc od Stargardu do Szczecina jest zakaz na węźle SSZ i ten sam zakaz pojawia się na węźle w Motańcu, o tak to wygląda:



Pan policjant powiedział, że jest to absurd, zwłaszcza na odcinku od Motańca do Szczecina. Nie jest to autostrada, ani droga ekspresowa. Poza tym brak jest alternatywnej drogi dojazdu dla np. rowerzystów. Co do odcinka od Motańca do Stargardu sprawa jest prostsza. Można dojechać "starą" DK 10. Wkurza mnie ten zakaz w Motańcu i zamierzam go zlikwidować-legalnie oczywiście. Mam już pewne doświadczenie w kwestii zmian oznakowania (postawienie znaków D-42 - teren zabudowany, przy zjazdach z S-10 na węźle Stargard Szczeciński Centrum). Trzeba coś zadziałać...
Ze Szczecina jechałem już legalnie dwupasmówką. W Motańcu zjechałem, zrobiłem rundę przez Niedźwiedź i Reptowo, bo jechało się przyjemnie i nakręciłem kilka dodatkowych kilometrów. Wracając do domu zawróciłem jeszcze do miasta, żeby podrzucić Kasi buty do "jazdy rajdowej", uczy się dziewczyna jeździć samochodem.




  • DST 108.00km
  • Czas 04:16
  • VAVG 25.31km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

w końcu Ińsko

Wtorek, 8 maja 2012 · dodano: 08.05.2012 | Komentarze 2

Naczytałem się tyle relacji z wypadów do Ińska, że postanowiłem sam tam w końcu zawitać. Nie wiem czego dopiero teraz. Trasa: dom, Pęzino, Marianowo, Dobrzany, Ciemnik, Ińsko, Długie, Starzyce, Chociwel, Dzwonowo, Dalewo, Ulikowo, Strachocin, dom.
Do Ińska prawie cały czas pod wiatr, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Nawierzchnia w większości przyzwoita. Jeden wyjątek to droga pomiędzy Kozami i Ciemnikiem. Jedynie dwa krótkie odcinki asfaltu, reszta to zniszczone płyty betonowe, a miejscami nawet kocie łby. Droga może dobra dla trekkinga, czy też MTB, ale na pewno nie dla mojej maszyny. Wytrzęsło mnie jak nigdy. Na szczęście ten odcinek prowadził przez malownicze tereny. Zmuszony do wolnej jazdy rozkoszowałem się ładnymi widokami. Po części okolica przypominała mi moje rodzinne strony, Wzgórza Dalkowskie i bukowe lasy w okolicach Jakubowa. Od Ciemnika ładny gładki asfalt. Wjazd do Ińska bardzo rozczarowujący, przywitały mnie jakieś elewatory.



Krótki odpoczynek nad jeziorem i opracowanie drogi powrotnej. Jakiś rak, prawdopodobnie amator rowerów, zamierzał skonsumować mój rower. Najwidoczniej nie gustuje w kuchni tajwańskiej, bo zostawił moją Meridę w spokoju. Wolałby pewnie coś włoskiego, może Bianchi czy coś.



Co powrotu, to za nic nie chciałem wracać tą samą drogą. Trasa do Chociwla przez Kamienny Most była zamknięta z powodu remontu. Na szczęście był zorganizowany objazd przez Długie i Starzyce, który okazał się bardzo przyjemny ze względu na dość dobry asfalt i wiatr wiejący w plecy. Jazda DK 20 od Chociwla to niezły koszmar. Mnóstwo ciężarówek nieomal ocierających się o mnie. Przed Stargardem uciekłem z DK 20 w kierunku Ulikowa, po części, żeby dokręcić kilometry do setki, jak i po to ,żeby odetchnąć od ruchu.




  • DST 52.60km
  • Czas 01:58
  • VAVG 26.75km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

powirusowy rozruch

Poniedziałek, 7 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 3

W czasie pobytu w Danii unieruchomił mnie tajemniczy wirus. Przez ponad tydzień ledwo mogłem ruszyć ręką, czy też nogą. Najbardziej szkoda mi było dni kiedy temperatura podskoczyła do 20 stopni. Wymarzona pogoda do jazdy na rower, jeśli nie brać pod uwagę wiatru. Dzisiaj, już w domu wybrałem się na rower, żeby się rozruszać po chorobie. Pogoda była przecudna, 12 stopni, zero wiatru. Będąc w Danii obiecałem sobie, że już nie będę narzekał na wietrzną pogodę w Stargardzie. W porównaniu do wiatru na wybrzeżem Morza Północnego, stargardzkie podmuchy to ledwie zefirek.
Rower chodzi bez zarzutu. Bezszelestnie przemykałem przez miasto do Żarowa. Później przez Grzędzice dotarłem do j. Miedwie. Wjazd do Grzędzic od Żarowa jest tragiczny. Dziura na dziurze, niczym droga do Kunowa. Przez Jęczydół dotarłem do Kobylanki, a dalej do Niedźwiedzia. Następnie prosto DDR do samego Stargardu. Jutro, jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, wybieram się do Ińska.




  • DST 41.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 23.65km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Henne Strand

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 0

wieczorny wypad d o Henne Strand. Znajduje się tam najwyższa w okolicy wydma, 64m n.p.m.. Niestety po dotarciu na miejsce było już zbyt ciemno na robienie zdjęć. Część jazdy odbyłem po krajowej drodze rowerowej nr 1, która przebiega wzdłuż zachodniego wybrzeża Danii. Jest bardzo dobrze oznaczona, ale ze względu na szutrowe odcinki nadaje się raczej dla rowerów trekingowych. Po drodze przecinałem kilka razy nieczynną linię olejową pomiędzy Norre Nebel a Nymindegab. Obecnie na tym odcinku można poruszać się po torach drezyną rowerową. Na trasie znajduje się kilka miejsc gdzie można się zatrzymać i zorganizować np. piknik.



Trochę informacji o drezynach (po angielsku).

W przyszłym tygodniu będę miał zmienioną organizację pracy. Dzięki temu będzie więcej czasu na wypady rowerowe. Jak mi brakuje mojego Speedera...




  • DST 39.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 24.89km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

osada i przystań wikingów w Bork

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 2

Kolejny rowerowy wypad na duńskiej ziemi zorganizowałem dość spontanicznie. Z braku czasu postanowiłem odwiedzić osadę i przystań wikingów w Bork, odległym o około 7 km od Nymindegab. Wiatr był dość słaby, jechało się całkiem przyjemnie i juz po niedługim czasie stałem pod bramą osady. Niestety o tej porze, a było przed 21:00 wszystko było zamknięte, ani śladu wikingów. Pewnie wybrali się na małe tourne palić, gwałcić i rabować. Nie szkodzi, dowiedziałem się, że w ten weekend odbędą się w ich osadzie dni żywej historii. Zamierzam odwiedzić ich ponownie. Jakość zdjęć komórkowa, zapadający zmierzch również nie sprzyjał cykaniu fotek.
W drodze powrotnej pojechałem przez Norre Nebel i leśnymi drogami dotarłem do nadmorskich wydm. Jadąc wzdłuż wybrzeża dotarłem do Nymindegab i zakończyłem wyjazd. Po powrocie zdążyłem jeszcze obejrzeć na ekranie upadek "Żelka" Ronaldo. ech, jak to mówi mój znajomy, "nic tak nie cieszy jak cudze nieszczęście".











  • DST 103.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 05:13
  • VAVG 19.74km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

dookoła Zalewu Ringkobing

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 3

Korzystając z luźniejszego dnia postanowiłem wybrać się na dłuższą przejażdżkę. Już dużo wcześniej miałem zaplanowane trasy ponieważ pierwotnie do Danii miałem zabrać swój rower. Nic z tego nie wyszło, ale plany tras zostały, a korzystając z uprzejmości moich znajomych stałem się czasowo posiadaczem crossa marki Centurion na osprzęcie Alivio/Deore więc mogę chociaż częściowo zrealizować swoje plany. Wyruszyłem rano około godz. 09:30 z Nymindegab kierując się w stronę Norre Nebel. tam skręciłem w lewo na drogę do Tarm. Mijając rozlewisko rzeki Skjern u jej ujścia do Zalewu Ringkobing zatrzymałem się i zrobiłem kilka zdjęć komórką.



Przed miastem Skjern skręciłem w lewo i ruszyłem w kierunku Ringkobing. Minąłem po drodze miejscowość Stauning gdzie znajduje się muzeum z ekspozycją samolotów. Niestety muzeum jest czynne dopiero od 1 maja. Może jeszcze tam wrócę. W Ringkobing zatrzymałem się na popas w Mc Donaldzie. Juz wcześniej czułem, że kończy mi się prąd i musiałem podładować baterie. Po drodze nie udało mi sie kupić żadnych batonów, bo większość sklepów była zamknięta, a stacje benzynowe sa bezobsługowe i można zaopatrzyć się tam jedynie w paliwo. Po sutym posiłku ruszyłem w dalsza drogę.



Pokonałem most na rzece Vona i zauważywszy rowerowy kierunkowskaz z drogą wskazujący trase do Sonderving postanowiłem nią pojechać. Szybko pożałowałem bo asfalt szybko zamieniłem się w szuter rozmiękły po ostatnich opadach deszczu. Trasa co prawda była malownicza, ale to nie moje klimaty. Michuss byłby pewnie zadowolony.




Po 9 kilometrach zmaganie się z szutrem dotarłem do Sondervig i tam skończyła się moja jazda. Po zmianie kierunku na południowy dostałem od razu w twarz mocnym wiatrem, który wiał nieustannie dochodząc do 40-50 km/h. Z trudem udawało mi się utrzymywać prędkość 15 km/h. Rower rzęził, łańcuch skrzypiał i lekko sflaczałe opony dopełniały obrazu walki z wiatrem. Wystarczyło przestać pedałować, a prawie natychmiast zatrzymywałem się. Gehenna trwała juz do końca jazdy. Na szczęście odsapnąłem trochę w uroczej miejscowości Hvide Sande, która jest niewielkim portem morskim. Jeśli dobrze zrozumiałem z plakatów w przyszły weekend ma się tam coś odbyć, chyba jakiś festiwal morski ze śledziem w roli głównej.



Umordowany jakbym przejechał ze trzysta albo i więcej kilometrów, chociaż nigdy tyle nie przejechałem dotarłem w końcu do Nymindegab. Podsumowując wyjazd był całkiem udany, sporo ciekawych widoków i miejsc. Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie infrastruktura rowerowa. Około 90% trasy pokonałem po ścieżkach rowerowych. Są one niemalże wszędzie, bardzo dobrze oznaczone i w większości w bardzo dobrym stanie. Można tylko pozazdrościć. Trochę zawiodłem się na rowerze, ale po części to moja wina, że nie był dobrze przygotowany do jazdy. Byłem tak napalony na ten wyjazd, że głos rozsądku nie miał żadnych szans. Ponadto postanowiłem, że już nie będę wybierał tras, w których powrót odbywa się pod wiatr. Ten tutejszy jest wyjątkowy zniechęcający do jazdy.




  • DST 32.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 22.86km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

jazda próbna

Sobota, 21 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 0

sprawy służbowe skierowały mnie do Danii gdzie spędzę miesiąc. Niestety, nie mogłem zabrać swojej Meridy, ale okzało się, że moi niemieccy znajomi wzięli ze soba trzy crossy i udostepnili mi jednego. Jeszcze tego samego dnia wybrałem się na jazdę próbną wzdłuż wybrzeża Morza Północnego aby sprawdzić jak sprawuje się rower. Był jakiś oporny, a po części wynikało to z tego, że łańcuch nie był nasmarowany i skrzypiał niemiłosiernie. Dodatkowo oponom brakowało trochę powietrza, ale jazda była znosna. W trakcie jazdy zrobiłem zdjęcie uroczej chatce rybackiej w Nymindegab.




  • DST 58.31km
  • Czas 02:17
  • VAVG 25.54km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

z seniorami z STC.

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 1

wyruszyłem rano przed 11:00. Na ul. Szczecińskiej spostrzegłem w oddali grupę rowerzystów. Okazało się, że to seniorzy z STC, którzy co niedzielę wyruszają z ul. Wielkopolskiej. Doczepiłem się do ogona grupy i cała jazdę odbyłem już w ich gronie. Przez Kobylankę, Kołbacz i Dębino dojechaliśmy do Starego Czarnowa gdzie zawróciliśmy. W międzyczasie grupa porozrywała się, bo co charakterystyczne dla jazd z STC, na podjazdach niektórzy przyśpieszali, jadąc szybciej niż na płaskim gubiąc w ten sposób mniej wydolnych. Dzielnie dawałem radę dotrzymać kroku, czy też raczej koła najszybszym. Byłem pod wrażeniem niektórych rowerzystów. Jeden z panów miał 74 lata i dawał radę. Mam nadzieję, że przede mną również jeszcze wiele kilometrów, które pokonam na rowerze.Przy okazji wypadu z STC zbierałem pierwsze doświadczenia z jazdy w grupie. Być może przydadzą się jeśli wystartuję w jakimś maratonie. Wkrótce wyjeżdżam służbowo na ponad miesiąc i już się głowię w jaki sposób "przemycić" karton ze spakowanym rowerem do luku bagażowego służbowego autokaru. Jeśli się uda przez miesiąc "pośmigam" po drogach Danii. Szkoda byłoby zmarnować tyle czasu. Miesiąc bez roweru nie wchodzi w grę.




  • DST 67.94km
  • Czas 02:50
  • VAVG 23.98km/h
  • VMAX 43.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

TdM

Środa, 28 marca 2012 · dodano: 28.03.2012 | Komentarze 0

TdM czyli Tour de Miedwie. Prosto po pracy objazd jez. Miedwie w drodze do domu. Wiatr W do NW mocno dawał się we znaki. W podmuchach do 40 km/h. Dopiero po dojeździe do "starej" DK 3 trochę odsapnąłem. Po drodze, w Kołbaczu, zauważyłem, że trwa remont zespołu klasztornego. Kopuła wieży stoi na ziemi obok kościoła. Do Pyrzyc jechało się nawet w miarę. Masakra zaczęła się kiedy w Pyrzycach skręciłem w kierunku Stargardu. Znowu wiatr w w twarz z lewej strony po skosie, dobrze, że nie centralnie. Nie miałem ochoty cisnąć za wszelką cenę. Jutro z rana "halówka" w pracy. Trzeba zachować trochę siły. Pierwotnie miałem dzisiaj jechać dłuższą trasą przez Pyrzyce i Dolice. Byłoby ok. 20 km więcej, ale z powodu wiatru zweryfikowałem plany. Dzisiaj umówiłem się z kolegami na oglądanie meczu w pubie i nie chciałem się spóźnić.