Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi 4gotten z miasteczka Stargard. Mam przejechane 30581.47 kilometrów w tym 199.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 45672 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy 4gotten.bikestats.pl
  • DST 200.57km
  • Czas 07:33
  • VAVG 26.57km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 163 ( 90%)
  • HRavg 126 ( 69%)
  • Kalorie 4213kcal
  • Podjazdy 902m
  • Sprzęt Szarak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gorzów Wielkopolski

Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 04.05.2015 | Komentarze 7

Pierwsza z dłuższych majowych tras doszła do skutku. Od wprawki nie miałem czasu na rower. Na szczęście dzień przed wypadem udało mi się wykręcić trochę km, rozruszać mięśnie i ustawić rower.
Pobudka o 04:50, szybkie płatki z mlekiem i wkrojonym bananem i już ok. 05:45 i ruszam na trasę. Z powodu bardzo niskiej temperatury, stacja meteo na obwodnicy pokazuje -0,2 stopnia, jadę opatulony jak w zimie. Na Szczecińskiej pusto.



Od początku jazda mi nie idzie. Coś mnie muli w żołądku, nieświeże mleko? Na dodatek ból karku powoli przenosi się na głowę, która zaczyna łupać niemiłosiernie. Świdrujący ból wbija mi się oczodół. Kulam się powoli do Starego Czarnowa na stację Orlenu. Przed Kołbaczem słońce zaczyna już poważniej ogrzewać okolicę.



Niestety Orlen czynny dopiero od 07:00. Powoli toczę się w kierunku Pyrzyc. Na wjeździe do miasta, na stacji Orlenu, kupuje coś z magnezem i rozrabiam proszki przeciwbólowe.



Odczekuję 10 minut i ruszam dalej. Ból powoli ustępuje ale zamulenie żołądka trzyma dalej. Mimo to jedzie się już o wiele lepiej. Za Pyrzycami daje znać o sobie wiatr. Będę się z nim lekko zmagał aż do Gorzowa. W Lipianach skręcam w kierunku Barlinka. Jeszcze jadę "na zimowo", ale to już niedługo, słońce grzeje coraz bardziej.



Do Barlinka docieram całkiem sprawnie. Po raz kolejny zajeżdżam na Orlen. Tym razem funduję sobie podwójne espresso. Spoczywam na ławce w parku na przeciwko, mojej ulubionej barlineckiej miejscówce i wciągam batona o raz banana popijając kawą. Przy okazji rozbieram się. Zostaję w bluzie i krótkich spodenkach. Na głowie ląduje letnia chusta.



Po kilkunastu minutach zbieram się do drogi. Do tej pory cały mój plan jazdy brał w łeb, ale to miało się zmienić. Od Barlinka jazda idzie mi wyśmienicie. Las osłania mnie od wiatru, a opadający profil trasy sprzyja większym prędkościom. Na nieszczęście muszę przejechać przez Kłodawę, "dedeerkowy" koszmar.



Na szczęście szybko zjeżdżam na Chwalęcice, trochę przy tym klucząc i mijając cmentarz komunalny wjeżdżam do Gorzowa. Z pozoru miły zjazd do miasta kryje kilka niebezpiecznych dziur, lepiej uważać.



Dojeżdżam do brzegu Warty i wzdłuż torów kieruję się na zachód. Od tego momentu wiatr staje się moim sprzymierzeńcem.



W drodze powrotnej zamierzam zaliczyć "podjaździk" na ul. Dobrej. Zapomniałem jednak, że dojazd do niego jest koszmarny, z resztą, nigdy wcześniej nie jechałem tędy rowerem. Stan kostki brukowej to koszmar.



Ulgę przynosi kilka asfaltowych łat.



Trasa podjazdu okazuje się być zamknięta dla ruchu, ale dwóch lokalsów potwierdza, że jest rowerowo przejezdna. Podjazd zaczyna się DDR.



Po chwili docieram do blokady, przeciskam się pomiędzy betonowymi blokami i gonie kogoś. Nie daje mi satysfakcji z wyprzedzenia, bo tuz przed moim nosem skręca do lasu.



 Zachwycony działaniem espresso zajeżdżam na kolejny Orlen. Przede mna jazda po "starej DK3", a tam teraz ze stacjami krucho. Na nieszczęście Orlen znajduje się w pobliżu giełdy i jest dosłownie oblegany. W kolejce do kasy marnuję 10 minut, kolejne 5 min czekam na opróżnienie ekspresu z fusów, bo nie chce wystartować z moim espresso. Po spożyciu kawy i rogala zrzucam bluzę i na ostani etap wyruszam "na krótko"




Ostatnie 80 km jest dobre. Espresso w żyłach, wiatr w plecy, no na początku z górki na pustej drodze. 



Na końcówce poprawiłem V śr o ponad 2km/h kończąc jazdę z wynikiem ponad 26,5kmh. Dołujący początek wcale tego nie zapowiadał. Po drodze mijam znane widoki, które wryły mi się w pamięć w czasie niegdysiejszych podróży autem. Przy okazji robię fotkę miejscówki, która skojarzyła mi się z pewna "sandałową ultraską". Nie przypuszczała chyba wtedy, że może zagości wkrótce w Szczecinie na trochę dłużej.



Odcinek do Pyrzyc przebiega bez zakłóceń. Nadmiar kofeiny doprowadza do lekkich skurczy, ale tym razem mam rozwiązanie, którego zabrakło na Kaszubach. Co prawda  doznaję dwukrotnie ataku skurczy lewego uda, ale przy tej ilości kofeiny było to do przewidzenia. Następnym razem wezmę dwie ampułki.



Przez pewien czas mam niezłego zająca, który jednak po kilku km rezygnuje i przez ostatnie km do Pyrzyc to on siedzi mi na ogonie, a mi głupio zwolnić i jadę cały czas ponad 30km/h ;-)



Za Pyrzycami wiatr atakuje bardziej z boku. Zwalniam trochę pilnując, żeby V śr nie spadła poniżej 26,5km/h.



CDN






Komentarze
4gotten
| 20:28 poniedziałek, 4 maja 2015 | linkuj Często używam magnezu w tabletkach do rozpuszczania, ale akurat coś ostatnio nie mogłem go dostać w aptekach. Stosuję taki ze Zdrovitu, nie w wersji forte.
Jarro
| 19:27 poniedziałek, 4 maja 2015 | linkuj Fajna trasa, a rower na stacjach opieram dokładnie w tym samym miejscu, bo zwykle kamerka tam też jest :)
Ewidentnie zbyt dużo kawy w stosunku do magnezu. Tak swoją drogą to ja zamiast gotowców z apteki dosypuje sobie chlorek magnezu do picia i działa.
michuss
| 10:10 poniedziałek, 4 maja 2015 | linkuj Nie szybciej jak w czerwcu.
4gotten
| 09:43 poniedziałek, 4 maja 2015 | linkuj Dzięki.
Rower opieram o regały z płynami do spryskiwaczy bądź worki z węglem. Nie przypinam, nie wprowadzam do środka. Jednak zawsze nie odrywam oczu od miejsca gdzie stoi. W Gorzowie trochę się obawiałem, bo na stacji i wokół niej kręciły się tłumy ludzi. Na szczęście nikomu nie przyszło do głowy sprzedać go na pobliskiej giełdzie ;-)
Kiedy "robisz" jakąś dłuższą trasę?
michuss
| 09:35 poniedziałek, 4 maja 2015 | linkuj Gratuluję.

Co robisz z rowerem na orlenach? Wprowadzasz do środka? Przypinasz?
4gotten
| 17:51 niedziela, 3 maja 2015 | linkuj Brakuje mi jednak tych krótszych pomiędzy... Stopniowo zwiekszam dłuższe dystanse, maj ma obfitować w dłuższe przeloty.
Wczoraj zdołałem wyskoczyć na 30km, żeby ustawić rower przed dzisiejszą jazdą. Na szczęście miałęm nosa i nic nie trzeba było poprawiać.
strus
| 17:46 niedziela, 3 maja 2015 | linkuj Znowu duży dystans ,gratuluję
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!