Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi 4gotten z miasteczka Stargard. Mam przejechane 30581.47 kilometrów w tym 199.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 45672 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy 4gotten.bikestats.pl
  • DST 52.71km
  • Czas 02:07
  • VAVG 24.90km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • HRmax 170 ( 93%)
  • HRavg 133 ( 73%)
  • Kalorie 1396kcal
  • Sprzęt Szarak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedźwiedź

Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 9

Ciąg dalszy jazd zgrywających jeźdźca i maszynę. Wyruszyłem w kierunku Nieźdwiedzia jadąc DDR obok Bridgestone i dalej przez Golczewo I Giżynek. DDR była pusta. Wydawało mi się, że nikogo na rowerze dzisiaj nie spotkam, ale później okazało się, jak bardzo się myliłem.



Wyjeżdżając z miasta ul. Sczecińską skorzystałem z usunięcia znaku zakazu ruchu rowerów i do ronda dojechałem jezdnią. Na zdjęciu poniżej nowe sygnalizatory umożliwiające od niedawna bezkolizyjny wjazd w lewo na ul. Szczecińska z Garażowej. 



Po kilku minutach zamajaczyła mi w oddali grupka rowerzystów. Szybko dojechałem do nich, ale nie sposób było ich wyprzedzić, bo co rusz z naprzeciwka ktoś jechał lub biegł. Poza tym panowie jechali całą szerokością DDR.



W końcu wydobyłem z torebki dzwonek, którego nijak nie mogę zamontować do Szaraka, umieściłem go na palcu wskazującym i posiłkując się tą niecodzienna biżuterią dodając nieśmiałe przepraszam przedarłem się do przodu.



Wracając z Niedźwiedzia, już w Motańcu spotkałem się z panami ponownie. Jechali w przeciwnym kierunku. W Kobylance skręciłem na Bielkowo, a stamtąd ruszyłem w kierunku Jęczydołu. Zła nawierzchnia w tej miejscowości ukazał ponownie świetne właściwości tłumiące Szaraka. Jazda była naprawdę komfortowa. Dało się zwłaszcza odczuć z tyłu. Z przodu jedynym ulepszeniem byłby chyba amortyzator. Być może karbonowa rama zrobiłaby jeszcze jakąś różnicę na plus, ale tego się raczej szybko nie dowiem.
W Zieleniewie wyprzedziła mnie grupka na MTB i crosach. Zdrowy rozsądek diabli wzieli i mimo, że pulsometr alarmował zbyt forsowną jazdę jechałem za nimi aż do Stargardu. Jednym z nich był kolega na Kellysie, którego poznałem podczas noworocznej jazdy. To ten na końcu w granatowo-żółtej kurtce. 



Panowie wjeżdżając do miasta trochę przesadzili ignorując dwukrotnie czerwone światło. Za pierwszym razem omal nie potrącił ich samochód wyjeżdżający z Garażowej. Za drugim razem to było "tylko" czerwone na przejściu dla pieszych. Między innymi dlatego nie chcę jeździć w grupach. Nie czuję się bezpiecznie, kiedy ktoś ma poczucie własnej wyższości na drodze - a może to tylko płytka wyobraźnia?
Jechałem ubrany dość ciepło. Miałem zamiar jechać dość wolno, żeby dać odpocząć nogom po "pakerni". Poza tym chciałem po drodze dokonać kilku zmian ustawień, ale w ostatecznym rozrachunku nie chciało mi się zatrzymywać i zmianę ustawienia m.in. siodełka zrobię w garażu. 
Zgrzałem się dość mocno, głównie za sprawą jazdy pomiędzy Zieleniewem, a Stargardem. Muszę bardziej się pilnować i nie gnać za kimś jak psiak za piłką. Dyscyplina najważniejsza ;-)
Z Szarakiem zaczynamy tworzyć zgrana parę. Dzisiaj już nie odczuwałem prawie żadnych dolegliwości bólowych w dłoniach. Wydaje mi się, że siodełko jest lekko pochylone do przodu dlatego się z niego zsuwałem. Być może stąd te bóle dłoni.
W czasie jazdy nic nie piłem, ani nic nie przekąsiłem.






Komentarze
4gotten
| 09:58 niedziela, 11 stycznia 2015 | linkuj Mogłem spotkać go wiele razy. Jednak ani razu nie zgadaliśmy się wcześniej w realu dlatego mogę go nie kojarzyć chociaż pewnie nie raz minęliśmy się już gdzieś po drodze. Słabo kojarzę ludzi ze zdjęć, prędzej poznam kogoś po rowerze niż z twarzy ;-)
Być może będzie okazja do spotkania w realu na jakimś maratonie, zlocie itp
jelona
| 22:24 sobota, 10 stycznia 2015 | linkuj Tereny znajome i objechane :P Dziwne że czerkawa nie spotkałeś nigdy, bo pracuje za Bridgestone :P
4gotten
| 21:25 sobota, 10 stycznia 2015 | linkuj Tak, dokładnie. Miedwie zawsze mijam jadąc i wracając z Niedźwiedzia.
jelona
| 17:48 sobota, 10 stycznia 2015 | linkuj Niedźwiedź czyli... Miedwie?:D
4gotten
| 20:11 wtorek, 6 stycznia 2015 | linkuj Te cieplejsze i suchsze mogą nadejść dopiero w maju. Tak długo nie chcę czekać. Chociaż nie mam parcia na kręcenie km. Teraz ważniejsza będzie jakość niż ilość. No i wzmocnienie nóg, żeby mieć siłę pokręcić na blacie.
Roweru mi nie szkoda. Wisząc w garażu by się tylko marnował. Zimnem też się nie przejmuję. Te 2-3h idzie przeżyć bezproblemowo.
"Pakernia" to za dużo powiedziane. Kilka prostych ćwiczeń siłowych: przysiady, pompki, brzuszki i takie tam. Jeśli ćwiczę w domu np. przysiady to na rozgrzewkę biorę jako obciążenie Juniora, a przy ćwiczeniu właściwym pada kolej na żonę ;-)
olo
| 18:29 wtorek, 6 stycznia 2015 | linkuj Widzę, że od nowego roku się wziąłeś do roboty, nawet pakernię sobie zaaplikowałeś :D Też mnie korciło by przejechać się szosówką. Jednak przy mrozie to bym sobie chyba odmroził stopy w spd, a zamieniać na platformy i zmieniać ustawienia mi się nie chciało. Poza tym wszędzie pełno soli, szkoda mi roweru. Czekam na lepsze (cieplejsze i bardziej suche) czasy ;-)
strus
| 17:50 wtorek, 6 stycznia 2015 | linkuj Ja tez jakoś w grupie nie potrafię się poruszać bo niektórzy zbyt blisko podjeżdżają.
4gotten
| 17:38 wtorek, 6 stycznia 2015 | linkuj Cześć Mackie. Być może dla Ciebie nie było to wymuszenie, ja mam trochę inne zdanie. Pewnie kierowca samochodu użył klaksonu w celu pozdrowienia.
Jechałem za Wami, owszem, ale z zasady nie jeżdżę na kole, bo jeżdżę sam. Trzymałem się kilka metrów za Wami. Po prostu wasza grupka podziała na mnie motywująco, dlatego przyśpieszyłem. Siedzenie komuś na kole mija się u mnie z celem jazdy. Nie jestem obeznany z jazdą w grupie dlatego trzymam się zawsze na uboczu (z tyłu). Robienie zdjęcia jeśli stanowiło jakieś zagrożenie to tylko dla mnie. Nikt więcej za mną nie jechał.
Zamieniłem kilka słów z kolegą na Kellysie, którego poznałem kilka dni wcześniej. Ostatnio dobrze nam się rozmawiało.
Czasem warto uderzyć się w pierś i przyjąć krytykę. Tym razem nic się nie stało, ale nigdy nic nie wiadomo. Uważaj na siebie i do zobaczenia na trasie.
mackie
| 16:59 wtorek, 6 stycznia 2015 | linkuj Oj kolego nie ładnie, jedziesz z nami, odpoczywasz na kole, rozmawiasz z jak z kolegami, a tu takie rzeczy piszesz. Może i troszkę przesadzilismy ale każdy był zmarzniety i chciał jak najszybciej być w domu ale nie było mowy o jakim kolwiek wymuszeniu. Takie samo niebezpieczeństwo powodowales robiąc foto "z siodła".
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!