Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi 4gotten z miasteczka Stargard. Mam przejechane 30581.47 kilometrów w tym 199.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.86 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 45672 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy 4gotten.bikestats.pl
  • DST 218.00km
  • Czas 08:57
  • VAVG 24.36km/h
  • HRmax 152 ( 80%)
  • HRavg 125 ( 66%)
  • Kalorie 4724kcal
  • Podjazdy 1120m
  • Sprzęt Speeder
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wałcz komunikacyjnie

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 11

Wyruszyłem wcześnie, bo już o 04:30. Musiałem zdążyć na spotkanie o 10:00. Zakładalem średnią dojazdu na 24km/h jednak mocny wschodni wiatr szybko to zweryfikował. Pozostało pilnować pulsometr, żeby się nie nadwyrężyć. W prespektywie czekałęm mnie pworót, musiałem oszczędzać siły. W kierunku Wałcza ruch znikomy. W drodze do celu wyprzedziło mnie tylko ok. 90 pojazdów. Za to w przeciwną stronę ciągnęły istne kawalkady. Najgorzej było kiedy jechało gęsiego kilka "tirów". Produkowały dodatkowe wiry powietrza, które niemal zatrzymywały mnie. W końcu po prawie 5 godzinach byłem na miejscu, średnia 22,5km/h. W czasie drogi byłem tak zdołowany wiatrem i słabym samopoczuciem, że miałem zamiar wrócić pociągiem. Na szczęście z powodu remontu torów na części odcinka kursuje autobus i nie możliwości podróżować z rowerem. 
W drogę powrotną przebrałem się w lżejsze ciuchy.. Ściągnąłem biegowe "lajkry" i pojechałem w krótkich spodenkach. Wiatr, mimo, że zmienil kierunek na południowo-wschodni bardzo ułatwił podróż. Poza tym odniosłem wrażenie, że większość drogi do Stargardu była z górki. Na wielu odcinakch jechałem na blacie co w moim przypadku jest rzadkością. Czas to nieco ponad 4 godziny i średnia już lepsza: 26,4km/h bez zbytniego sprężania się. Większość zrobił wiatr i profil trasy.
Mimo, że pokonałem ponad 200km i wiele osób pukało się w głowę, że jazda po DK 10 to śmierć lub kalectwo muszę napisać, że: UWIELBIAM KIEROWCÓW TIRÓW. Gdybym mógł to wyściskałbym ich wszystkich. NIe potrafię tego wytłumaczyć, ale przez całą drogę ani razu nie poczułem się zagrożony poczynaniami kierowców ciężarówek. Kiedy mnie wyprzedzali zachwywali taki odstęp, że w większości przypadków pomiędzy mna, a "tirem" zmieściłaby się jeszcze osobówka. Ani razu nie próbowali wyprzedzać i posłusznie jechali za mną, aż nadarzy się dogodność do bezpiecznego manewru. W pewnym momencie zrobiło mi się aż głupio i kilka razy po prostu zjechałem z jezdni, żeby przepuścić ciężarówki. Na trasie wyprzedziło mnie kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset "tirów" i ani razu nie zdarzyło się, żebym się musiał bać. Doszło do tego, że widząc zbliżającego się za mną "tira" czułem ulgę i spokój. Dzisiejsza jazda była przez to bardzo nierzeczywista. Oczywiście emocji jednak nie zabrakło bo postarali się o to kierowcy osobówek, którzy kilka razy wyprzedzili mnie na trzeciego mijając mnie na żyletkę. Ukróciłem to wyjeżdżając niemal na środek pasa jesli jakiś palant juz  z daleka zabierał się do takiego manewru. Widać szkoda im było uszkodzić sobie zderzak czy też przednią szybę poprzez wjechanie we mnie i musieli czekać aż ich przepuszczę lub będą mieli wolne z naprzeciwka. 
W trakcie jazdy i w przerwach (to nowość) zjadłem 10 batonów i cztery bułki popijając to 1,5 litra isotonika i 0,5 litra wody. Z powodu kataru zdarzyło mi się pociągnąć kilka razy nosem, ale nie wiem czy liczyć to jaką oprzekąskę stałą czy płyn ;-)
Z fotela samochodu trasa, którą pokonałem już dziesiątki razy zawsze wydawał mi się bardziej płaska. W rzeczywistości było sporo hopek.





Komentarze
4gotten
| 18:43 środa, 7 maja 2014 | linkuj Jak to mawiają Marines: Train hard, fight easy ;-)
Jarro
| 09:02 środa, 7 maja 2014 | linkuj Ładne traska. Zgadzam się z tym, że kierowcy osobówek są gorsi od kierowców tirów, choć jest jeszcze trzecia kategoria wg mnie najgorsza - kierowcy dostawczaków i wszelkich busów.
michuss
| 07:23 środa, 7 maja 2014 | linkuj 4gotten, super, że tak fajnie ułożyła Ci się jazda, szczególnie powrót. Też czasem staram się zjechać na bok i kawalkadę przepuścić...

"miałem zamiar wrócić pociągiem. Na szczęście z powodu remontu torów na części odcinka kursuje autobus i nie możliwości podróżować z rowerem". - taki tekst mógł zamieścić jedynie ktoś chory na cyklozę. Piękne! :)))

A smarki traktuję raczej jako przekąskę płynną. ;)
4gotten
| 07:06 środa, 7 maja 2014 | linkuj Wszytko to o czym piszesz przerabiałem wczoraj. Na trasie miałem kłopot ze zjeżdżaniem i przepuszczaniem ciężarówek, bo DK10 nie ma żadnego utwardzonego pobocza, ale kiedy tylko było to możliwe to tak robiłem. Ktoś jest uprzejmy wobec mnie to czego nie miałbym odpłacić tym samym?
Walery
| 06:37 środa, 7 maja 2014 | linkuj Fajna trasa :) Co do kierowców ciężarówek mam podobne wrażenia, choć czasem i wśród "ciężkich" można spotkać osobników z mentalnością "z drogi, bo jadę" Jednak i tak większą sympatią darzę ciężarowców niż osobowych. Wszak nietrudno dać znak kierowcy ciężarówki, żeby wyprzedzał, jeśli jest to możliwie bezpieczne dla nas: gest ręką, odpuszczenie kręcenia, czy dojazd do prawej krawędzi jezdni...Bez odwracania się :) Przecież słychać jak redukuje biegi, więc jego zamiary są czytelne ponad miarę :)
Waskii
| 06:09 środa, 7 maja 2014 | linkuj Koszt kursu by wzrósł bo nie dość że trzeba by homologowany rower zakupić to jeszcze dodatkowe ubezpieczenie :D
4gotten
| 06:04 środa, 7 maja 2014 | linkuj Gdyby w ramach kursu na prawo jazdy wypuścili szkolonego rowerem np na DK10 myślę, że inaczej podchodziłby do traktowania rowerzystów.
Na poważnie zaczynam myśleć nad jakąś metrową poprzeczką montowaną na bagażniku, z opcją podświetlenia i na tyle delikatną, że w razie zahaczenia przez samochód złamałaby się/pękła nie wpływając na stabilność roweru.
Waskii
| 06:00 środa, 7 maja 2014 | linkuj Osobówki tak wyprzedzają niestety i dlatego na ogół jeżdżę po prostu środkiem pasa co nie przeszkadza nikomu wyprzedzać mnie w odległości 20-30 cm mimo wolnego lewego pasa. Złośliwość ludzka nie zna granic ale nie wytłumaczysz człowiekowi w puszce o co chodzi dopóki sam nie wsiądzie na rower. Zawsze miałem dużo zrozumienia dla rowerzystów ale dopiero gdy ponownie zacząłem robić jakieś sensowne km rowerem to bardziej uważam przy wyprzedzaniu cyklistów :)
4gotten
| 06:00 środa, 7 maja 2014 | linkuj Raczej mam ograniczoną wyobraźnię, w przeciwnym razie nie zdecydowałbym się na taką eskapadę ;-) Jak widać nie zawsze jest tak strasznie jak wygląda.
Trendix
| 21:25 wtorek, 6 maja 2014 | linkuj Szaleniec z Ciebie :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!